Skip to main content

Dziś szybciutko – jasielski Overlord egzystował sobie w latach dziewięćdziesiątych. POtem zniknął, a ostatnio znów widać u nich aktywność. Skoro więc tak, a dodatkowo nadarzyła się okazja, do odpytania Zbyszka o przeszłości i przyszłości, to nie widziałem przeszkód. Sprawdźcie więc, co tam u Overlord słychać.

Oracle: Hailz! To może na początek pytanie, które nurtuje zapewne kilka osób – jak to jest z OVERLORD? Powróciliście do grania, będą jakieś koncerty albo płyta czy jedyna Wasza aktywność to jak na razie reedycje starszych materiałów?

Zbyszek: Witaj! Do grania w pełnym tego słowa znaczeniu nie powróciliśmy, bo z OVERskładu na placu boju zostałem tylko ja. W marcu 2018 roku próbowałem podjąć ponownie współpracę z Piotrem za bębnami jednak po kilku spotkaniach, które całkiem fajnie wychodziły Piotrek ostatecznie wycofał się, gdyż nie czuł już tego klimatu jak dawniej… Z Łukaszem rozmowa na temat „powrotu” była krótka – od razu określił się, że chętnie pomoże przy ewentualnych nagraniach ścieżki basowej, ale aktywnie uczestniczyć w działalności zespołu nie da rady z przyczyn „obiektywnych”… Mamy więc 2019 rok i na dzień dzisiejszy OVERLORD wygląda tak: Z – pierwsza gitara + głos, KRISS (basowy w NEOLITH) – druga gitara, BOSS DR-660 (automat perkusyjny) – bębny. Jak widzisz, raczej nie jest to skład który mógłby tak po prostu wrócić, niemniej jednak mam/y plany aby z Krissem ograć materiał który został „zautomatyzowany” czyli 5 starych kawałków z „In the World of Time” plus pięć poskładanych jeszcze za czasów działalności Overlord kawałków a nieurodzonych i zrobić GIGszoł, hehe. Zobaczymy co z tego wyniknie bo mam kilka szalonych pomysłów, hehe. Nie wiem co masz na myśli mówiąc o reedycjach… jeżeli chodzi Tobie o demóweczki to nie był to nasz pomysł tylko zaprzyjaźnionego z nami Marcina Setlaka z MyThrone Promotion. Marcin jest głównym pomysłodawcą tego wydawnictwa za co należą Mu się WIEEEELKIEEEE podziękowania – dzięki Marcin!!! Jak widać wyszło to bardzo ale to bardzo zajedwabiście. Poniekąd był to mocny impuls i dobry moment aby moje domowe nagrania nowych wersji utworów z „In the World of Time” ujrzały światło dzienne i przy okazji zasygnalizowały światu że Overlord jeszcze nie zdechł „naśmierć” i przy dobrych układach planet, okoliczności i… nie wiem czego jeszcze wróci, aby skopać parę tyłków. Potem idąc za ciosem utworzyłem na FB stronę: OVERLORD GDM i tam wrzucam co jakiś czas efekty domowej zabawy z gitarami pod szyldem Overlord… Można powiedzieć że są to „reedycje”, jednak od wersji znanych z „płyty” różnią się znacznie i mam nadzieję że słyszałeś i zauważyłeś te różnice…

O.: No to może polećmy od początku. Jak wyglądała scena w Jaśle przed 1992 rokiem, zanim sformowaliście Overlord? Sam jestem trochę zbyt młody, żeby pamiętać wszystko dokładnie, ale w nieodległych Gorlicach, skąd pochodzę w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych było kilka kapel, podejrzewam że i u Was nie inaczej.

Z.: Heh, człowieku to było ponad ćwierć wieku temu… W owych zamierzchłych czasach w Jaśle działo się trochę, choć większość powstających w tamtych czasach zespołów nie dotrwała nawet do swojego pierwszego koncertu zamieniając się w proch pamięci, albo przeistaczając w coś innego. Overlord na przykład powstał na prochach mojego God i Insomnia Piotrka. Powiem szczerze nie pamiętam jak wyglądała scena i kto ją reprezentował. Myślę, że jakiś „zinolog” w tej kwestii miałby większe pojęcie i dużo więcej do powiedzenia… 

O.: Ogólnie na południu Polski w tamtym okresie chyba nie można było narzekać na nudę na scenie metalowej? W takich miejscowościach jak Jasło, Biecz, Gorlice, Rzeszów, Dukla powstawały i nowe kapele i sporo się grało koncertów i ludzie tworzyli ziny… Jak wypadał ten obszar na tle innych miejsc w kraju, jakieś szczególne kapele, tytuły czy koncerty zapadły Ci w pamięć?

Z.: Noooo, właściwie odpowiedź na to pytanie ściśle wiąże się z poprzednim… Historycy gatunku mieliby tu pole do popisu. Ale spróbuję… Kapele z równego nam czasu…. Hm, niech pomyślę… W Jaśle chyba byliśmy jednymi z nielicznych… o ile nie jedynymi metalurgami… Potem chyba pojawiają się koledzy z Midgard i Elenium… Za „granicami” na tą chwilę kojarzę biecki Carcrash, gorlickie Sacrum, dukielskie Lux Occulta… sanocko-leskie Neolith (hail LEVI \m/ ), w Rzeszowie działo się więcej ale kojarzę: Epitome i Cerebrum… Ziny… w Jaśle ziomek wydał oczywiście własnym sumptem (jak to było w owych czasach) „Beyond” zine… był naprawdę na dobrym poziomie i treściowo i jakościowo, ale chyba mrok nocy ujrzał tylko jeden numer… Gor-e-lice… Janusz i jego ultraprzezajebisty „Cursed”!!! (Pozdro „Y”).  W Tarnowie był (o ile alzheimer mnie nie zwiedzie) „Death Metal” zine… na którym w zasadzie wzorował się „Beyond” zine… W tym miejscu proszę o wybaczenie wszystkich których pominąłem… pamięć płata figle…  Koncerty… W tamtych czasach to głównie organizowało się przeglądy zespołów albo „rockowiska”, potem ruszyła Orkiestra Owsiaka i było już ciut łatwiej przynajmniej o ten jeden koncert w roku… 

O.: Pierwsza demóweczka, czyli „..Is Everywhere” była typowym polskim wydawnictwem z tamtego okresu – nagrana w Miejskim Domu Kultury na czterośladzie. Zawierała jednak całkiem w porządku materiał, nawet dziś słucha się jej nieźle. I jakby nie patrzył – w przyszłym miesiącu stuknie ćwierć wieku od jej wydania. Traktujecie ją jak pierworodnego, specjalnym rodzajem miłości, hehe?

Z.: No tak „ćwiarteczka pykła”. Oczywiście, to nasze pierworodne dziecię i tak pozostanie 4ever… dzięki za dobre słowa o nim. Ile frajdy mieliśmy nagrywając ją i ile pracy włożyliśmy to nikt nie wie oprócz nas… Mimo to do całego procesu podchodziliśmy bardzo poważnie, starając się dbać o każdy element tej układanki… może nie wszystko wyszło jak chcieliśmy, ale jak na pierwszy kontakt z nagrywaniem to sami byliśmy zaskoczeni efektem a później odbiorem naszej muzyki przez słuchaczy…

O.: Wasza druga demówka czyli „Overland”… Darzę ją sentymentem, bo to pierwsze demo jakie w ogóle sobie kupiłem – w gorlickim sklepie u Adama Szymańskiego. Nagrana ponownie w tym samym miejscu. Nie chcieliście zmieniać czegoś co już było sprawdzone, czy po prostu w tamtym czasie nie mieliście większego wyboru?

Z.: To samo miejsce, a główne powody to niestety finanse oraz znikoma wiedza na temat nagrywania w prawdziwym studio… „Overland” stało się takim preludium do wizyty w profesjonalnym studio nagraniowym. Można powiedzieć, że „nie chcieliśmy zmieniać czegoś co było sprawdzone” bo pomimo faktu, iż nabraliśmy już trochę doświadczenia i staraliśmy się stworzyć sobie studio, nasza wiedza na ten temat nadal była znikoma… Dzięki uprzejmości kierownictwa i pracowników MDK w Jaśle oraz zaprzyjaźnionego z nami właściciela sklepu muzycznego Sonata (pozdro Jarek \m/ ) gdzie do wczesnych godzin rannych robiliśmy mix „prawie” udało się udało stworzyć namiastkę profesjonalizmu… 

O.: Wydawnictwo numer trzy to taśma promo z 1998 roku, z zaledwie trzema numerami? Pamiętasz jaki cel Wam przyświecał nagrywając ten materiał? Miał już być podkładem pod debiutancki album? No i jak wspominasz wizytę w Manek Studio, dość popularnym miejscu w tamtych latach?

Z.: Głównym celem „Tape 98” było „poznanie” jak to co robiliśmy sami, czyli cały proces nagrania, mixu i masteringu odbywa się w tzw. profesjonalnych warunkach… no i dzięki „Mankowi” we własnej osobie, oraz Arkowi Malczewskiemu który etatował wtedy w MANEK STUDIO dowiedzieliśmy się … Cały pobyt, czyli trzy dni kwietnia ’98 był bardzo pracowity, a ilość informacji i doświadczeń jakie wynieśliśmy z tego pobytu była przeogromna…

O.: Wasz pełnowymiarowy album „In the World of Time” ukazał się w tym samym roku co promo, jednak oficjalnie został wydany dopiero kilka lat później – w 2009 roku dzięki Surgical Diathesis Records. Skąd to całe opóźnienie?

Z.: Wiesz, my cieszymy się, że „In the World of Time” w ogóle ukazał się na „srebrnym krążku”. Pamiętam, gdy rozsyłaliśmy promo to za wielkiego konkretnego odzewu nie było… opinie były pochlebne ale… coś na zasadzie „dobre, ale nie chcę”… Była oferta z japońskiej wytwórni Jackhammer Records, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Byliśmy strasznie podjarani opcją wydania płyty, ale też było wiele wątpliwości co do zapisów w tzw. kontrakcie i obawialiśmy się jakiegoś przekrętu, z którego byśmy się nie wyplątali. Być może nasza ostrożność zniechęciła drugą stronę… Tego się już nie dowiemy… A potem (kiedy Overlord zapadł już w „letarg”) nagle pojawiła się jak grom z jasnego nieba oferta Surgical Diathesis Records i tu nie mieliśmy już żadnych wątpliwości bo wszystko było jasne od pierwszej do ostatniej kropki.

O.: Overlord przestał istnieć w 2000 roku, po ośmiu latach aktywności. Więc teraz pora na pytanie oczywiste – dlaczego? Co wpłynęło na zawieszenie działalności?

Z.: Jak oczywiste jest pytanie tak i odpowiedź będzie oczywista: życie… Praca, rodzina, obowiązki, finanse, priorytety etc. Zaczęło brakować czasu na próby i nawet na ćwiczenia w domu… Bo taki styl pracy mieliśmy. Każdy z nas ćwiczył w domu, kolekcjonował pomysły a na próbach łączyliśmy puzzle na wszelkie możliwe sposoby… A gdy brakuje czasu na ten elementarny składnik jakim jest „tworzenie” to dalsze elementy nie mają racji bytu… Tak więc 2000 rok jest datą „śmierci klinicznej” Overlord.

O.: Czy przez te osiem lat sporo koncertowaliście? Ja akurat nie miałem przyjemności zobaczyć Was live niestety, czego żałuję. Jakieś szczególne koncerty zapadły Wam w pamięć, a może któreś wolelibyście wymazać?

Z.: Raczej wiele koncertów nie zagraliśmy… Myślę że to liczba około +/- 30 występów… Największą „sztuką” był występ w Sosnowcu 21.10.95 na jednej scenie z Emptiness, Amazeroth, Iscariota, Lake Of Tears, Domain, Hazael, Christ Agony i Vader! Ten koncert był największy, ale graliśmy raczej na mniejszych scenach, w kczy w Domach Kultury. Za każdym razem dawaliśmy z siebie wszystko, aby zagrać jak najlepiej i bez „maniany”, więc nie mamy czego się wstydzić i czego z jakichś powodów wymazywać.

O.: Skoro mowa o koncertach, w lutym 2010 roku zagraliście koncert w Klubie Europa, ponoć jakieś DVD z tego wyszło, ale na takim Metal Archives nie figuruje ono jako Wasze oficjalne wydawnictwo. To jak z tym w końcu?

Z.: Nie, nie wyszło DVD ale jest… Już wyjaśniam tą pokrętną odpowiedź. W 2010 roku Overlord nadal tkwił „po drugiej stronie” w stanie śmierci klinicznej, zatem postanowiliśmy odłączyć kroplówkę i respirator od nie rokującego poprawy organizmu… Chcieliśmy to zrobić w jakiś szczególny sposób i nadarzyła się ku temu okazja, bo znajomi z jasielskiego Headache organizowali koncert na którym miało wystąpić kilka jasielskich zespołów… Tu dla pozwolisz przemycę ciekawostkę: wśród zespołów był także zespół Whiplash, w którym głosu udzielał nie kto inny jak… Michał Szpak… tak, TEN MICHAŁ SZPAK! Wykonali o ile dobrze pamiętam cover Nirvany – „Smells like teen spirit”, w trakcie którego Michel poświęcił na „sceniczny performens” jakąś gitarę tak, że aż poleciały drzazgi… Nasz pożegnalny koncert dzięki zaprzyjaźnionym ludziom z firmy Fotos Studio Express z Jasła zajmującej się zawodowo rejestracją „tragedii weselnych”. Udało się zarejestrować przy pomocy bodaj sześciu kamer, więc jakość obrazu jest jak na tamten czas bardzo dobra. Ciekawostka nr 2: koncert 12.02.2010 był ostatnim wydarzeniem w Europa Club w Jaśle… znaczy metal „wykończył” Europę…

O.: W 2010 roku Overlord reaktywował się jednakże na krótko. Zagraliście o ile wiem koncert w rodzinnym mieście – czy ta reaktywacja miała objąć tylko ten jeden event, czy może były plany i smak na więcej, ale wyszło jak zwykle?

Z.: Nieeeee, to nie była reaktywacją tylko przedśmiertna pojedyncza drgawka… Zamiaru wydania tegoż video nie mieliśmy, bo miał to być tylko pożegnalny prezent i podziękowanie dla przyjaciół i fanów za wsparcie którego nam udzielili przez okres czynnej działalności zespołu a dla nas wizualna pamiątka zamykająca pewien rozdział w życiu każdego z nas. Ale… w dzisiejszych czasach „ewrytinkisposibl”, więc kto wie czy za jakiś czas nie powstanie pomysł aby puścić to „europejskie video” w świat oficjalnie, hm… – się zobaczy…

O.: Niedawno dzięki Marcinowi z Mythrone Promotion ukazało się wznowienie obydwu demówek, wyszła też koszulka z motywem z „Overland”. O ile wiem, koszulek już nie ma, na cedek też niezły popyt – to chyba fajnie, że ludzie po tylu latach pamiętają Waszą nazwę, prawda?

Z.: No jasne!! To poniekąd jest kolejny impuls aby rozbujać OVER-łajbę ponownie… Marcin odwalił kawał zajebistej roboty w kwestii organizacji i składania tych puzelków do kupy… Człowiek jest „miszcz” – dzięki Marcinie\m/\m/.

O.: Na początku lat dziewięćdziesiątych dość popularne były metalowe koncerty wspierające owsiakową Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Teraz jest ich trochę mniej, ale zawsze budzą kontrowersje. Czy grać czy nie grać, czy metalowcom przystoi taka forma charytatywności czy promocji i tak dalej i tak dalej. Jakie jest Twoje zdanie? Overlord brał udział w takich koncertach?

Z.: Wiesz, my – Overlord nigdy nie kroczyliśmy mentalnie ani ideologicznie „lewą stroną ścieżki” więc impreza typu orkiestra nie psuła nam image’u… o ile pamiętam były 2 imprezy WOŚP które wsparliśmy swoimi występami, jedna w Jaśle a druga w Bieczu i bardzo miło wspominamy udział w tych przedsięwzięciach. Myślę, że gdyby teraz nadarzyła się taka okazja to również chętnie wzięlibyśmy w niej udział… Co by Jurkowi nie zarzucić, to determinacja z jaką pcha tą swoją orkiestrę jest naprawdę imponująca i należy mu się za to szacunek.

O.: Obserwujesz w ogóle obecny polski underground? Wpadły Ci w ucho jakieś nowe, młode zespoły, czy skupiasz się raczej na tym co już znałeś od kiedy sam miałeś to naście/dwadzieścia parę lat? Jak bardzo różni się według Ciebie dzisiejsza scena w Polsce, od tej z początku lat dziewięćdziesiątych?

Z. Generalnie, to nie za bardzo mam czas aby śledzić rozwój polskiego undergroundu, ale dzięki wynalazkom cywilizacyjnym typu FB czy YT oraz fajnym znajomym, którzy są naprawdę baaaaardzo mocno zakorzenieni w tych tematach, to czasami z polecenia wpadnie w ucho jakaś nowa nutka, która porusza nogę do mimowolnego tupania… ale nie ukrywam, że moją główną bazą do zapełniania wolnego czasu, jest to co poznałem w czasach „burzy i naporu”… Dzisiejsza scena jest nie do porównania do tej z początku lat dziewięćdziesiątych… Kiedyś trudno było o wszystko, a dziś? Wszystko jest w zasięgu ręki… i oczywiście to bardzo dobrze.

O.: Jest obecnie na polskiej scenie kilka inicjatyw, które za zadanie mają odświeżać i przypominać wczesne lata metalu w Polsce – Wojtek Lis i jego piśmiennictwo, Leszek Wojnicz – Sianożęcki, Zinoteka… Śledzisz te inicjatywy? Myślisz że jest sens żyć przeszłością w odniesieniu do muzyki metalowej, czy lepiej patrzeć na to co jest teraz?

Z.: „Żyć przeszłością” nie ma sensu, ale pielęgnowanie pamięci to już coś innego. Powyższe inicjatywy są ważne, bo tworzą coś na podobieństwo encyklopedii, więc szacunek wielki należy się osobom zaangażowanym i poświęcającym swój czas i energię na te sprawy. „Pamiętaj o wczoraj, żyj dziś ale patrz w jutro” –  takie filozoficzne stwierdzenie jest wg mnie najlepszym komentarzem i odpowiedzią na Twoje pytanie… 

O.: Ok, to pewnie byłoby na tyle, jeśli chcecie jeszcze coś dodać to śmiało zapraszam, miejsca pod spodem wystarczy! Hailz!

Z.: Jasne… Dziękuję Tobie za pierwszy po „przebudzeniu” bardzo ciekawy wywiadzik i fajne pytania, nad którymi musiałem czasami troszkę pomyśleć bo „alzheimer” puka do głowy coraz mocniej i przeszukanie bazy danych zajęło trochę… Myślę jednak, że odpowiedzi przypadły Tobie do gustu i były wyczerpujące temat a ja osobiście nie zawiodłem… Przy okazji chciałbym z tego miejsca zaprosić Ciebie oraz wszystkich czytelników, którzy dobrnęli do końca tego wywiadu, do śledzenia na FB fanpage’a „OVERLORD GDM”, „lajki i szery” tego co tam się dzieje, oraz o trzymanie kciuków za wszystkie nieupublicznione jeszcze plany i dalszy rozwój Overlord. pozdrOVER!!!

Oracle
17428 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj