Skip to main content

Wydawca: Hell’s Headbangers Records

Czy może być coś lepszego niż split dwóch ikon greckiego black metalu? No pewnie może, jeśli ktoś woli pokój na świecie, rasowo czystą Europę czy prawo do małżeństw dla gejów i lesbijek od porządnego metalowego podegrania na gitarce.

Dobra, czerstwy ten wstęp mi wyszedł, więc przejdźmy do meritum czym prędzej. Oto i na siedmiocalówce wydanej przez Hell’s Headbangers Records dostajemy po jednym nowym numerze od Rotting Christ i Varathron. Przyznam, że najnowszy długograj Rotting Christ to okrutna popelina, przesłuchałem może z trzy razy i miałem odruchy wymiotne z nadmiaru cukru. Tutaj niby styl utrzymany, ale jednak premierowy numer jest trochę agresywniejszy, szybszy. Jakoś bardziej mi leży – może przez to, że jest tylko jeden. Zasadnioczo trudno jest pomylić obecnie Rotting Christ z inną kapelą i nie inaczej jest w przypadku „Spiritus Sancti”. Zresztą, podobnie trudno jest pomylić się co do twórczości Varathron. Jako ich oddany fan, premierowy kawałek „Shaytan” łyknąłem niczym ksiądz kanonik jabłuszko. Oni również w zasadzie nie odbiegają stylistycznie od swojej ostatniej produkcji. No tak już mam, że głowa sama mi chodzi podczas tego numeru – świetny, wpadający w ucho, a nic nie tracący na agresji black metal – w charakterystycznym stylu dla tego zespołu.

Niby nic, tylko dziesięć minut, a mi się ten split bardzo podoba. Strona należąca do Varathron leży mi bardziej, ale i ten numer od braci Sakisów nie jest kiepski. Ale zdaję sobie sprawę, że ten krążek zakupią tylko najwięksi fani tych kapel.

Ocena: 7/10 i 8/10

Tracklist:

Side A
1. Rotting Christ – Spiritus Sancti
Side B
2. Varathron – Shaytan
Oracle
17428 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj