Wydawca: Profaner Records
Nie wiem jak inne webziny, ale u nas zasada jest raczej taka, że nie recenzujemy jakichś rzeczy, które przyśle się nam na przykład z rocznym poślizgiem. Oczywiście od każdej zasady są odstępstwa – bo na przykład gruba paczka z Ameryki Południowej to po pierwsze zawsze łakomy kąsek, a po drugie jednak spory wydatek dla wysyłającego.
I muszę stwierdzić, że nie zawsze wychodzimy na tych odstępstwach dobrze, męcząc się z jakimś gównem. Szczęśliwie w przypadku panamskiego Hartross nie ma tego problemu. Demo zatytułowane „Undead” zawiera bowiem cztery utwory, które są doskonałym przykładem jak udanie wymieszać death metal z thrash metalem. Trio do jednego gara wrzuca inspiracje Slayerem, Deicide, Malevolent Creation, Sadus czy Krabathor. Niby nic, ale kurwa brakuje mi często dobrego pierdolnięcia w takim właśnie klimacie. I nie mówię tu o starych wygach, tylko właśnie o młodych (przynajmniej stażem) zespołach. Szczerość z tej muzyki bije jasno niczym z nieosłoniętej, piwnicznej żarówki. Strasznie mi dobrze robi ta demówka, choć jakiś malkontent może powiedzieć, że przecież takiej muzyki to od zajebania. No własne sęk w tym, że nie. Od Hatross bije moc i szczerość. W porównaniu do takiej Epki naszego niegdysiejszego „towaru eksportowego z Olsztyna” demo mało znanego bandu z Panamy wypada zdecydowanie lepiej, bardziej szczerze i bezpośrednio.
Nie wiem, czy to demo jest jakoś do wyłapania, ale jeśli gdzieś Wam przemknie w jakimś distro czy coś – nie wahajcie się, bierzcie w ciemno, zwłaszcza, że pewnie będzie kosztowało śmieszne pieniądze. Dla mnie świetny kawał death/thrash metalu.
Ocena: 8/10
Tracklist:
1. | Shadows of Death | ||
2. | Morbid Torment | ||
3. | Final Darkness | ||
4. | Undead |
Jeśli chcesz tak bardzo Panie Redaktorze porównywać ten zespół z Vaderem to może porównuj z ich pierwszymi demówkami. Zobaczymy za trzydzieści lat czy dalej będą tacy „szczerzy i bezpośredni”.