Wydawca: Iron Bonehead Productions
Gdy myślę o metalu zza naszej południowej granicy, to przed oczyma bynajmniej nie staje mi legendarny „ostatni czeski metal” z wąsem na przedzie i dywanikiem na karku. Raczej nazwy jak Root, Master’s Hammer czy Maniac Butcher lub Inferno.
Większa część z Was zapewne zgodzi się ze mną, że są to kapele pierwszego sortu. Od niedawna w mojej opinii do tej listy dołączyć może Triumph, Genus. Nazwa może i dziwna, ale muzyka – ani trochę. Na „Všehorovnost je porážkou převyšujících” znajdziemy bowiem sześć (przypadek? Nie sądzę, hehe) numerów czystego i klasycznego black metalu – osadzonego głęboko w zmrożonej skandynawskiej ziemi, choć i sporo moich skojarzeń biegnie ku zespołom z tej strony Bałtyku i Morza Północnego. Black metal generowany przez ten czeski duet jest cholernie zimny – autentycznie, gdy słucham wokalu Jaroslava, to wydaje mi się, że z każdym jego słowem dodatkowo z gęby leci mu para. Mnie osobiście słuchanie debiutu Triumph, Genus przywodzi na myśl czasy, gdy za gówniarza, zimowymi wieczorami wałkowałem w parku z walkmana kasety Christ Agony, Mayhem czy Darkthrone – jeszcze z zamarzającym browarem. Kult na chuja, dziś by mi się nie chciało, hehe. Wracając do tematu, to „Všehorovnost je porážkou převyšujících” przełniona jest właśnie do szpiku klasycznie brzmiącym black metalem, a dodatkowego smaczku dodaje wokal – czytelny, w języku czeskim – choć raczej są to melodeklamacja, niż faktycznie śpiew. Ale wypada to fantastycznie. Przynajmniej dla mnie. Nie osiąga się tutaj huraganowych prędkości, bo wydaje mi się, że Triumph, Genus wolą podążać ścieżką klimatu i atmosfery niźli szybkości i intensywności – choć tych ostatnich też chwilami odmówić kapeli nie można, jednak nie są to zbyt częste porywy – większość to średnie tempa. Jednak mi absolutnie pasuje muzyka zawarta na debiucie Czechów.
Aż dziw, że niektórzy szukają doznań na innych kontynentach, a tu wystarczy za granicę na rowerze przejechać i ma się taki świetny zespół jak Triumph, Genus. Mnie kupili, może dlatego, żem sentymentalny typ – mimo wszystko, album wędruje na listę zakupów.
Ocena: 8/10
Tracklist: