Numer ósmy „R’lyeh 'zine” stał się faktem. Jako, że pragniemy w Chaos Vault zapoczątkować nową, świecką tradycję i recenzować w miarę możliwości właśnie takie zine’y z kartkami zamiast kursora, wysupłałem z kieszeni dziesiątaka, by pisemka Adriana u nas nie zabrakło. I były to bardzo dobrze zainwestowane pieniądze.
Na okładce mamy Grzegorza Kupczyka. Jeszcze piękny (?) i młody, hehe. Szkoda, że w wywiadzie się nie popisał, bo wszak do powiedzenia ma zapewne sporo. Sam też uwielbiam dostawać odpowiedzi krótsze dwukrotnie od pytań… Ale w „R’lyeh” wywiadów jest sporo. Mamy więc Darkthrone (może i bez rewelacji, ale miło się czyta), Deiphago (chwilami typowa dla muzyków grających w ich stylu rozmowność, hehe, ale jest i tak dobrze), Nun Slaughter (konkretne, porządne wywiadzicho), Lividity (jak poprzednio). To samo mamy w przypadku Gortal i Disgod – mądre odpowiedzi, rozbudowane pytania. Hesperus Dimension – uszczypliwy wywiad z nutką złośliwości, hehe. Konkretnie, lecz z humorem odpowiadali panowie z Sonneilon i Hailsotrm. Osobną sprawą jest wywiad z Blind Beyond, gdzie rozmówca podtrzymał styl, z jakim brylował i na naszych łamach, mówiąc mało lub bardzo mało. Demonical Halocaust – odpowiedzi długie, lecz czasem bez treści i sensu, za to z niepotrzebnym patosem. Cóż jeszcze? Dobre wywiady z Sinful Souls, Wojtkiem Chamrykiem, młodzieńcami z Persecutor, November (widać, że wywiad robiony przez dobrych kolegów, przez co ma taki smaczek sytuacyjny, ale czyta się wyśmienicie, hehe) i Imago Mortis. Ogólnie wywiady w „R’lyeh” robione są z głową, nieszablonowo, pytań „dlaczego gracie black metal” albo „czy uważacie nowy album za najlepszy” nie uświadczycie, hehe.
Kolejną mocną stroną są pisane przez Adriana recenzje. Najważniejsze – jest ich dużo i są treściwe, bo skupia się rzeczony pan na muzyce, nie na pierdołach. Co prawda niektóre mają już kilka wiosen na koncie, no ale w końcu to underground, więc jak ktoś chce poczytać o nowościach świeżutkich jak kurczaki w Tesco – niech szuka na Onecie.Adrian nie stosuje żadnych argumentów ad personam. Czyli? Czyli, że nawet jak płyta jest słaba to nie pojedzie po muzykantach i ich matkach i siostrach jak po, klasycznej już, burej suce. Ba! Napisze jeszcze coś mniej więcej takiego „krążek jest mocno przeciętny, co nie znaczy, że macie ich nie wspierać”. I to mi się podoba. Zresztą analogicznie sprawa się ma, gdy mówimy o recenzjach innych zine’ów. Których nota bene jest również od groma.
Na dokładkę dostajemy jeszcze kilka ciekawostek. Przede wszystkim – dwa artykuły o życiu metalowców za kratami, pisanych zresztą właśnie z wnętrza zakładów penitencjarnych. Trochę na zasadzie „wszystko (no prawie), co chcielibyście wiedzieć o pierdlu, ale baliście się zapytać”, trochę na zasadzie przestrogi. Ciekawa lektura. Dostajemy też zajebistą i dogłębną analizę pewnej mistycznej gazetki, z którą to (analizą, nie gazetką) trudno się nie zgodzić. Mało Wam? No to jeszcze „R’lyeh” oferuje oprowadzenie po kilku mordowniach, dla żartu nazwanych „pubami”. Aha! No i jeszcze świetne relacje z koncertów – bez suchego opisywania, za to z mnóstwem humoru, ujęciem całej tej koncertowej otoczki jak z piosenki Perfectu – ktoś dostał w nos, to popłakał się ktoś, coś działo się, hehe. No bo to w końcu nie jest bezpłciowe stenopisarstwo, jeno pewna forma dziennikarstwa, wymagająca mimo wszystko elementów finezji. Tej ostatniej w „R’lyeh 'zine” numer osiem jest zresztą zajebiście dużo.
Reasumując „R’lyeh 'zine” zajął poczesne miejsce na półce z prasą koło kibelka, by zawsze był pod ręką na te długie i męczące posiedzenia. Jeżeli dla Was podziemie to coś więcej niż Armia Krajowa i Komitet Obrony Robotników znane z lekcji historii, piszcie do Adriana po tego papierzaka. Warto.
Ocena: 9/10
Kontakt: Adrian, P.O. Box 20, 02- 919 Warszawa 76; hellishband@o2.pl