Skip to main content

To już dwudziesty trzeci numer „Oldschool Metal Maniac” zine, ależ ten czas zapierdala. A pamiętam jak jakieś dziesięć lat temu zaczytywałem się w numerze pierwszym, z tymi okropnymi czerwonymi literami na czarnym tle, psując sobie przy tym wzrok.

Sporo czasu jednak w Wiśle już upłynęło, a Leszek nie zatrzymuje się ani na moment. Ten numer w całości niemal jest poświęcony jednak jednemu zespołowi – brazylijskiemu Sarcófago. I powiem Wam, że cały koncept niniejszego wydania łykam jak kania dżdż (bo to tak się mówi, nie?). Mamy tu więc wycieczkę po całej karierze kapeli z Belo Horizonte, od pierwszych kroków aż po ostatnie ich dokonania. Mamy wywiady z muzykami zespołu – aktualne, ale też przedruki z lat osiemdziesiątych i nie ukrywam, te są szczególnie ciekawe, choć nie grzeszą rozległością moim zdaniem. Niemniej jednak moóżemy dowiedzieć się z nich naprawdę sporo, a także porównać sobie patrzenie na pewne rzeczy, jakie miało miejsce wtedy z dzisiejszą perspektywą. Ba, nawet na nazewnictwo i łatki, jakimi wówczas operowano do określania muzyki, choćby i Sarcófago. Mamy też recenzje wszystkich wydawnictw, opisy kolekcjonerskich wydań. Mamy w końcu wywiady z innymi zespołami z Brazylii, a Leszek zebrał tu niemal całą śmietankę – Grave Desecrator, Mutilator, Chakal, Holocausto, Vulcano i wiele innych. Mamy masę świetnych zdjęć. Naprawdę, ten numer „Oldschool Metal Maniac” zine wyszedł doskonale. Stąd też zresztą tak długo zwlekałem z recenzją – chciałem przeczytać go od deski do deski. Nawet teraz piszę tę recenzję słuchając „Rotting” więc sami widzicie – duch Sarcófago wiecznie żywy. Nie czekajcie więc, aż nakład zostanie wyprzedany, piszcie do Lecha po swoją kopię.

Oracle
17531 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj