Wydawca: Old Temple
Hoho hihi he Pleń! Nazwali zespół Pleń! No i zajebiście. Zjawisko na tyle interesujące, że równie dobrze mogli i wstawić ten pociąg z robali na okładkę i od razu klimatu byłoby +10.
Skoro o nazwie już podyskutowaliśmy, to teraz wypadałoby napisać, czym charakteryzuje się ta pochodząca z Sosnowca formacja. A przepis na sukces mają dość prosty, po prostu hołdują najbardziej rozchwytywanym black metalowym zespołom na naszym podwórku, czyli: Furia (ta wcześniejsza), Mgła, a nawet coś szarpnie na modłę Odrazy.
I przejdę tutaj od razu do tekstów, które są o niebiosa bardzo dobre, i słucha się ich bez żadnej dozy zażenowania. Było nad tym dłubane, oj było. Bardzo mnie cieszy, że zamiast typowego srania na krzyż dano przykładowo takiego Bolesława Leśmiana. Choć nazwa albumu „Przechrzta„ wskazywałaby na coś innego. No kto by pomyślał, że „W południe„ polubi się z black metalem…
A i nie macie się co martwić, że niczego nie usłyszycie, dźwiękowo tak ukręcił Neithan wszystko, że pomimo odczuwalnej szorstkości materiału to wszystko przyswajanie jest momentalnie.
Riffy – różne, różniejsze, dłuższe, krótsze do tańca i różańca. Wiecie, że pewien zespół miał podobne, ale morda i tak się cieszy, bo nie jest to wypalone na jedno kopyto, gdzie zmuszeni jesteśmy siedzieć. Pleń zachęca do zabawy, zwłaszcza jak ta pełzająca masa owinie się nam wokół szyi, machanie łapami i przebieranie nogami gwarantowane!
Brać, czy nie brać? Fani Polskiego podwórka powinni zaopatrzyć się w CDka niezwłocznie, reszta może się od tego wszystkiego odbić, zwłaszcza jak w oczy kole nazwa hordy. No, ale cóż poradzić?
Ocena: 8/10
Tracklista:
1. Zarzewie
2. Przechrzta
3. Burza
4. A żółć niech wypływa przez palce
5. Niosący ogień
6. Mrowie
7. Ziemia obieca
osiem ? naprawdę ? serio ? o maj Gash !