Skip to main content

Wydawca: Unorthodox Emanations

O, to jakaś włoska nowość. Claustrum tworzy trzech kolesi, a to ich debiut wydany w równie nowej włoskiej wytwórence Unorthodox Emanations (odnoga Avantgarde Music). Biegnę jeszcze tylko po lody włoskie i możemy zaczynać rozpierdol.

O jezu kryste na kółeczkach, jakie to jest soczyste, staroszkolne pierdolnięcie z gatunku metal de la muerte. Otrzymujemy w podarku 28 minut odzierania nas ze skóry za sprawą pokręconego, miażdżącego i dusznego metalu śmierci. Intro w ogóle nie nastawiło mnie na to, jaki cios można zarobić już w pierwszym numerze. I zajebiście jest aż do samego końca. To twórczość prawdziwych pasjonatów i smakoszy gatunku. Śmierdzi tu kryptą na kilometr, a inspiracje horrorami i sci-fi objawiają się umiejętnością budowania napięcia i niepokoju. Może jestem jakiś niepoprawnym entuzjastą na punkcie death metalu, ale mnie ten krążek naprawdę solidnie pizgnął tą swoją ścianą dźwięku. Czasami zaczynam myśleć, że już kurwa dość, że już się nażarłem tego typu rzeczami. I wtedy ni z dupy, ni z pietruchy wpada przypadkiem taka rekomendacja. Odpalam, przepadam i śpieszę o tym wspomnieć na łamach Kejosa. Kolejny obrót tego kołowrotu szaleństwa. Claustrum to rzecz naprawdę tłusta. Gdybym pisał roczne podsumowania, to ten album umieściłbym na liście 100 dobrych rzeczy, które słyszałem w 2023 roku.

Stop! Przepraszam, że przeszkadzam, ale jest duża szansa, że jesteś w domu i masz w lodówce piwo. Pierdolnij se, królu, nie żałuj sobie. I odpal debiut Claustrum.

Ocena: 8/10

Pleban
87 tekstów

Skomentuj