Skip to main content

Wydawca: The Circle Pit

Boże drogi, czemuś mnie na koniec roku tak ciężko, kurwa doświadczył? Ja rozumiem, że to recenzencka rzecz, pisać też o słabych albumach, ale nie może być, że dostaję coś, co powoduje skręcanie się w precla z żenady, przy każdorazowym odsłuchu.

A tak właśnie mam z nowym pełniakiem francuskiego Apocryphal. Kiedy dostałem promo oznaczone informacją, że to „melodic death metal”, to zapaliła mi się czerwona lampka w głowie, ale po cichu liczyłem, że to jednak będzie coś pokroju Be’lakor. Potem jednak doczytałem, że za wokal tutaj będzie odpowiadał Bjorn “Speed” Strid z Soilwork i pozostało mi westchnąć ciężko.

Apocryphal, jak już wspomniałem, pochodzą z Fhąsji, a „Facing The End” jest ich drugim pełniakiem wydanym po, bagatela 25 latach. Nie wiem w jakim celu to zrobili, ten świat dotyka już wystarczająco dużo nieszczęść oraz tragedii, może to jacyś zwyrodnialcy. Na płytce znajdziemy, jak również wspomniałem, melodeath, ale z naciskiem na melo, do tego słodko-pierdząco przyjazny. Już otwierający płytę, tytułowy kawałek dobitnie pokazuje z czym przyjdzie się mierzyć. Melodyjki ojsrane, perkusja robi stuku puku, gitarki grają, a Strid dokłada wisienkę na tym torcie z gówna w postaci wokalu przypominającego momentami jakieś metalcore’y, przychodzącego płynnie w czyste zaśpiewy, co jest jeszcze gorsze. A to dlatego, że cały album próbuje być agresywny, mieć jakiś tam pierwiastek gniewu, jednakże od razu widać, że to tylko fasada, która przy wspomnianych, czystych partiach, upada i sobie ten głupi ryj rozwala. To granie w stylu kilku podstarzałych typów, którzy coś tam słuchali muzy typu metal, chcą pograć, ale nie za agresywnie, bo jeszcze żona wleci i będzie okładać bagietką po plecach. Albo, o zgrozo, da bana na ser oraz wino. Najgorsze jest to, że to zapewne będzie mieć zwolenników, choć głównie wśród dzieciarni, bądź dorosłych o podobnej mentalności, którzy „chcą się wyszumieć przy czymś agresywnym, a melodeath już brzmi niebezpiecznie, gdyż death, ale bez przesady nie jesteśmy brudnymi satanistami”. Ilekroć tego słucham, to robi mi się mdło, od tej cukierkowej fasady i muszę szukać remedium. A potem żona mnie opierdala, czemu w ciągu dnia piję absynth albo znowu słucham war metalu na pełnej.

Jeśli chcecie zaimponować jakiejś lasi albo typowi, że słuchacie muzy typu metal i jest „cienszko”, to możecie im włączyć „Facing The End”. W innym wypadku idźcie posłuchać czegokolwiek innego. Na przykład piosenek Domowego Przedszkola „Bal Baloników”. Są w pytę i autentycznością przerastają to lukrowane gówno.

Nie powinienem Wam wklejać „muzyki” tego czegoś, ale czynię to z ojcowską troską ku przestrodze. Omijajcie.

Bart
648 tekstów

Przemądrzały, gruby chuj. Miłośnik żarcia, alkoholu i gór, któremu wydaje się, że umie pisać.

One Comment

Skomentuj