Skip to main content

Wydawca: Ván Records

Tak: jestem wielkim fanem tego zespołu. Tak: łykam wszystko, co wydadzą. Tak: bezkrytycznie podchodzę do ich twórczości, ale to dlatego, że nie ma się, do czego czepiać. Wolvennest!

Uwielbiam ten zespół, od kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z ich twórczością i z wielką niecierpliwością czekałem na ich kolejny pełny materiał. I się w końcu doczekałem. „Temple” w tym momencie kręci się w moim odtwarzaczu, sam nie wiem, który już raz. Kątem oka spoglądam na piękną okładkę i próbuje coś napisać o tej muzyce, która wymyka się wszelkim klasyfikacjom i szufladkom.

Jeśli ktoś nie miał jeszcze styczności z Wolvennest, to napiszę tylko tytułem wstępu, że są to rockowi muzycy, którym nieobca jest szeroko pojęta psychodela i black metal. To jest oczywiście niesamowite uproszczenie, bo wydaje się, że horyzonty muzyczne twórców tworzących ten zespół, nie mają w zasadzie żadnych granic. Dla mnie ta płyta to jest magia. To jakiś kosmiczny rytuał, którego do końca nie potrafię pojąc. I chyba nawet nie próbuję… Nie ma tu słabszych i gorszych numerów. Tu nie ma nawet słabszej czy gorszej nuty. „Temple” to dla mnie czysta perfekcja formy, dźwięku, przesłania. To jest misterium, które zabierze Was w jakieś zupełne inne miejsce, przeprowadzi i zostawi… Nie mam ochoty wdawać się nawet w szczegóły opisujące poszczególne utwory czy momenty. To jest po prosty płyta, którą sami musicie posłuchać. Sami musicie jej doświadczyć i spróbować zrozumieć. Dla mnie to jest i najpewniej będzie najlepsza płyta roku 2021, bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie, żeby coś mogło przebić „Temple”. Genialna płyta od absolutnie wyjątkowego zespołu. Majstersztyk!

Ocena: 10/10

Tracklist:

. Mantra
2. Swear to Fire
3. Alecto
4. Incarnation
5. All that Black
6. Succubus
7. Disappear
8. Souffle de Mort
Pathologist
1133 tekstów

One Comment

Skomentuj