Wydawca: Invictus Productions
Pora nadrobić zaległości w pewnych kwestiach – na przykład takiej, że już większa część Podziemia zdążyła się spuścić nad demówką Malthusian, a u mnie cewka moczowa wciąż bezczynna. Do dziś.
Bo faktycznie, słuchając Malthusian ma się prawo szczytować – zwłaszcza, jeśli jest się miłośnikiem smolistego death metalu, który brzmi jak nagrywany przynajmniej sześć stóp pod ziemią. Mrok – ja wiem, że tego typu oklepane określenie najlepiej pasuje do młodzieżowego zespołu black metalowego, ale w przypadku trzech kompozycji zawartych na „MMXIII” pasuje ono jak ulał. Słuchając każdego z tych numerów czuje się swąd okalających je oparów, czuć duchową więź między Malthusian a na przykład Grave Miasma z jednej strony lub black metalowymi aktami a’la Deathspell Omega z drugiej – i mówię tu nie o strukturze utworów, ale o klimacie, jaki kreują Irlandczycy. Bo muzycznie, jak już napomknąłem – jest to ciężki i mroczny death metal, z kurewsko głębokimi wokalami, które na własny użytek określam jako „studzienne”. Dwadzieścia cztery minuty trwania tego materiału stapiają się tu w jedną, olbrzymią kulę, która coraz mocniej Was zgniata, a im wolniejsza ta muzyka jest – tym bardziej to odczuwacie. „Mother’s Blade” na ten przykład robi się z każdą chwilą coraz wolniejsze, a pod jego koniec czujecie jakby brakowało Wam tlenu… O ile wiem, to taśma z „MMXIII” już dawno jest wyprzedana, ale wkrótce ma się to ukazać na CD. Trzeba wyczekiwać i wyglądać za tym materiałem.
Malthusian postawiło pierwszy, bardzo silny krok – jeśli utrzymają kurs, a nie widzę żadnych przeciwwskazań to zapowiada nam się kolejny wyśmienity zespół…
Ocena: 8/10
Tracklist:
1. | Wraith///Plague Spore | ||
2. | The Mother’s Blade | ||
3. | Hallucinogen |