Skip to main content

blackrat

 

Wydawca: Xnihilo Records

Blackrat przebył daleką drogę z kraju syropu klonowego, Justina Biebera i zamka błyskawicznego, czyli jakby ktoś nie wiedział z Kanady. Wydawca był na tyle zmotywowany, aby zaprezentować nam ten band, że wysyłał płytę dwa razy. No to nie wypada nie posłuchać. Jedziemy więc.

Co tam czarny szczur przytachał mi z Kanady? Syf, choróbsko, śmierć i naprawdę dobry black/thrash obijający się o punka. Albo jak kto woli taki blackened crust. Nazewnictwo w tym wypadku nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się to, ze „Whiskey and Blasphemy” łoi nas po dupach niemiłosiernie. Zaczyna się co prawda spokojnie, żeby nie powiedzieć leniwie, ale już po chwilach paru na sygnał liryczny „We’re going to Hell… Together!!” rozpoczyna swoją wariacką galopadę po zwichrowanych dźwiękach. Nie spodziewajcie się tutaj brzmienia czystego i zadbanego niczym dupcia niemowlaka – jedynaka. Jest brudno, czasem wręcz nachalnie niezrozumiale, ale to tutaj jest najmniej istotne. Nieco ponad 28 minut muzyki zaproponowanej przez Blackrat nie ma się kiedy znudzić. Jasne, są utwory dobre i te w chuj lepsze. Do tej 2 grupy zaliczyłbym kawałek tytułowy, „Dead on the Road” i „Primordial Booze”. Jasne, że muzyka Blackrat to nic nowego ( w zasadzie to jeden z częściej ostatnio przytaczanych przeze mnie argumentów, przypadek?), bo bazuje na tym co w muzyce ciężkiej lat 80 i początku 90 najlepszego. To jednak właśnie za to należy się im medal i krata wódki z ziemniaków.

Materiał idealny jako odtrutka na lizakowy metal, jakiego teraz od groma.  Płyta, która słucha się sama. 

Ocena: 7,5/10

Tracklist:

01. Invocation of the Horned Rat
02. Whiskey and Blasphemy
03. Primordial Booze
04. Armageddon Slut
05. Beware the Moon
06. Black Thrashing Massacre
07. Crypts of Sathanas
08. Night of the Goat
09. Acid Attack
10. Vermin
11. Dead on the Road

Ef
4486 tekstów

Cyniczny i złośliwy chuj. Od zawsze.

Skomentuj