Witam panowie. Ponieważ Thy Disease starzeje się z minuty na minutę, zaczniemy bez zbędnego wstępu. 10 lat na scenie, piąta płyta w dorobku. Patrząc z perspektywy tej dekady, Thy Disease to zespół potrzebny polskiej scenie muzycznej?
Psycho: Witam! Z całym szacunkiem dla naszych fanów, Thy Disease istnieje przede wszystkim dlatego, że zespół jest potrzebny nam samym. Najważniejsze jest to, że nadal mamy inspiracje i energię do tworzenia muzyki. Jeżeli chodzi natomiast o nasz band w kontekście polskiej sceny metalowej, myślę że wypełniamy na niej lukę, ponieważ nie ma u nas w kraju wielu zespołów, które wykonywałyby muzykę podobną do naszej.
Krążek „Anshur Za” wywarł na mnie duże wrażenie. Mam takie zdanie, że ciężar tworzenia klimatu muzycznego zespołu, przesunął się niejako na Cube’a. Co rzadkie wychodzicie obronną ręką z używania elektroniki w muzyce. Bo często ogranicza się to do bezmyślnego kopiuj wklej sampli. Taki był zamysł, odejścia już całkowicie od prostszego black/death grania?
Oczywiście klawisze i elektronika odgrywają znaczącą role w naszej muzyce, ale nie sądzę żeby była to szczególna nowość (tak wiem, taki skrót myślowy – red). Myślę, że już od czasów naszego trzeciego albumu „Neurotic World of Guilt” można mówić, że nasza twórczość stała się mocno „cybernetyczna”. Album „Rat Age” był także pełen elektroniki, chociaż nasza poprzednia płyta była nieco mniej złożona niż „Anshur-Za”. Oczywiście Cube bierze udział w procesie powstawania naszych kompozycji, więc nie może być tu mowy przypadkowym „wklejaniu sampli ”. Jeżeli chodzi o proporcje i aranżacje elektroniki – no cóż – po prostu mamy nie źle wyczucie w tych sprawach;)
10 lat to oczywiście nie muzyczna emerytura, ale czy czujecie się jako Thy Disease (podkreślam – jako właśnie muzycy tego zespołu) dojrzałym i spełnionym bandem? Prościej rzecz ujmując, czy „Anshur Za” jest to muzyczną drogą, którą chcecie podążać?
Nie da sie ukryć, że do tej pory nie udało nam się zrobić zawrotnej kariery, także pod tym względem pozostaje pewien niedosyt. Jeżeli chodzi natomiast o stronę muzyczną naszej działalności, to uważam że jesteśmy w pełni usatysfakcjonowani i spełnieni. Nagraliśmy piąty już w swojej historii album i wydaje się on być najdojrzalszym i najciekawszym dziełem zespołu. Thy Disease stał się także zespołem rozpoznawalnym, mającym swój indywidualny charakter. Cieszy mnie to, ponieważ nie jesteśmy jednym z dziesiątek podobnie brzmiących i przewidywalnych bandów na scenie.
Wizja świata jaką prezentujecie w tekstach jest powiedzmy sobie szczerze mało optymistyczna. Pytanie brzmi, czy nie boicie się, że zostanie to potraktowane jako pewnego rodzaju moda na „apokaliptyczne wizje ludzkości”? I druga część pytania. Mam co prawda wrażenie, że blisko Wam do Huysmansa i Hartmanna, ale nie ma już dla gatunku ludzkiego żadnego ratunku?
Jakby się nad tym dobrze zastanowić, to „moda” na apokaliptyczne historie funkcjonuje w kulturze co najmniej od czasów średniowiecza. Dlatego myślę, że ewentualne zarzucanie nam koniunkturalizmu jest zabiegiem nietrafionym (chodziło mi raczej o muzykę metalową ostatnich 5 lat – red]. Sam już nie pamiętam dlaczego zdecydowaliśmy się pisać tego typu opowieści w ramach płyt Thy Disease, ale myślę że wyszło to naturalnie, poniewaz tego typu stylistyka nasuwa się sama w przypadku muzyki naszego zespołu. Koncept „Anshur-Za” wbrew pozorom zainspirowany był bardziej wydarzeniami teraźniejszymi niż przyszłością. Nie sugeruje w nich, że ludzkość jest ostatecznie zgubiona. Na pewno wizja ta nie jest zbyt optymistyczna, ale nie chciałbyś chyba żeby twój ulubiony zespół metalowy Thy Disease, pisał pogodne piosenki o miłości i pszczółkach…
Rootwater ma swoje „Hava Nagila”, wy „Frozen”. Maciek Taff wybrnął z pytania, które zadam, teraz czas na Was. Nie boicie się, że Wasza muzyka ginie przy „Frozen”? Nie ma czegoś takiego, że gracie swój materiał – ok., ludzie się bawią, ale gdzieś tam podświadomie wszyscy czekają na „Frozen”?
Czy ktoś tego chce czy nie, cover „Frozen” jest także jednym z utworów Thy Disease. Jeżeli jest to przy okazji jeden z najbardziej rozpoznawalnych kawałków zespołu, to nie mamy się czego wstydzić. Jest on oczywiście odmienny stylistycznie od naszych autorskich kompozycji, zwłaszcza tych najnowszych, ale nie wypieramy się tego numeru. Jeżeli chodzi natomiast o relacje „Frozen” względem reszty naszej twórczości, to autorskie kawałki bronią się przecież doskonale same.
Do czego dążę. Spotykam ludzi. mówię Thy Disease, na ich twarzach pewien wyraz, który jest objawem indolencji muzycznej. Mówię „Frozen”, twarze rozkwitają w uśmiech z pewnymi znamionami wiedzy (może trafiam na chujowych ludzi;] ) A Wy nagrywacie na „Anshur… „ jeszcze raz ten numer ( no i Depeszy za co, jak nie trawię tego zespołu, szacun ). Koniunkturalizm?;]
Jak już wspomniałem, zdaje sobie sprawę że nie jesteśmy najpopularniejszym zespołem świata i jeżeli ktoś kiedyś usłyszy przez przypadek „Frozen”, to pewnie siłą rzeczy zainteresuje go tez nasz zespól, który ma przecież o wiele więcej do zaoferowania niż tylko covery. Zdecydowaliśmy się nagrać ten numer po raz kolejny z okazji nadchodzącej 10-tej rocznicy powstania Thy Disease, głownie po to żeby go odświeżyć. Brzmienie oryginału pozostawiało wiele do życzenia i chcieliśmy sprawdzić jak kawałek ten zabrzmiałby z naszym obecnym soundem. Początkowo planowaliśmy umieścić na płycie tylko cover „Sinner In Me”, ale ostatecznie Mystic zadecydował, że na „Anshur-Za” znajdą sie obydwa kawałki. Co kierowało naszą wytwórnią przy podejmowaniu tej decyzji? Nie pytaj, bo nie mam zielonego pojęcia…;)
Wróćmy jeszcze na chwilę do „Anshur Za”. Macie wrażenie, że tworzycie coś nowego? Owszem widziałem próby porównywania Was do istniejących zespołów, ale moim prywatnym zdaniem, były one jak kulą w płot. I druga część pytania. Czy właśnie takie stwierdzenia jak: „polska odpowiedź na zespół X” nie wynika z naszej wielowiekowej zaściankowości? Czy po prostu nie można napisać i założyć, że dany zespół tworzy coś swojego?
Zdążyłem już zauważyć, że ludzie czują się bezpieczniej kiedy mogą dany zespół porównać do czegoś znajomego. Mówienie natomiast, że band jest oryginalny i wyjątkowy nie jest dzisiaj w dobrym tonie, a ktoś kto głosiłby tego typu teorie naraziłby się na śmieszność ( dlatego nikt tak nie mówi ). Ja mogę tylko szczerze zapewnić, że ostatnio nie inspirowały nas żadne konkretne zespoły, a już na pewno nie te metalowe. Nie twierdzę, że jesteśmy Mesjaszem i objawieniem na gnuśnej ostatnio scenie, ale wszelkie podobieństwa do innych kapel z gatunku, jest całkowicie przypadkowe.
Powtórzę się. 10 lat na scenie. To co panowie, podbijacie świat? Czy dobrze Wam tutaj?;]
Zgadzam sie, że wypadałoby wypromować nasz zespół za granicą. Myślę, że nasza muzyka jest dostatecznie ciekawa i uniwersalna. O dziwo jesteśmy dosyć dobrze znani za naszą wschodnią granicą. Zagraliśmy tam trasę oraz kilka koncertów. Wynika to z faktu, że nasza pierwsza wytwórnia Metal Mind Productions, miała niezłą dystrybucje na tamtym rynku. Jeżeli chodzi o pozostałe części świata, nasze albumy były także dostępne np. w USA, kilku krajach europejskich czy w Japonii, ale bez solidnej promocji nie da sie zwojować wiele na tych bardzo konkurencyjnych rynkach. Czy uda nam sie podbić świat naszą ostatnią płytą „Anshur-Za”? To oczywiście w dużym stopniu zależy od naszej obecnej wytworni.
Jako, że założyłem sobie co nieco wspominkowy wywiad, to zapytam tak. Czy Thy Disease nie żałuje jakiś kroków, które wykonał w czasie tej dekady?
Takich kroków jak np nagranie „Frozen”? 😉 Żartuje oczywiście. Myślę i myślę i jakoś nie przychodzi mi nic do głowy, także chyba nie żałujemy niczego z naszej przeszłości. Oczywiście szkoda, że nie mieliśmy lepszej promocji, szczególnie za granicą, ale nie było to przecież zależne od zespołu. Myślę, że my zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy aby pomóc zespołowi np. zakładając management Creative Music.
Jubileuszowe pytanie będzie krótkie i miłe. Co planujecie z racji swojego małego święta? Wiem, że trasa trwa (bądź się zaczyna, zależy kiedy odpowiecie), jakieś specjalne wydania, reedycje, reedycje reedycji?
Z okazji naszego małego święta planujemy skromny jubileuszowy koncert w Krakowie i póki co tylko na to sobie możemy pozwolić. Jak zapewne domyślasz się specjalne wydania czy reedycje nie zależą od nas i póki co nie słyszeliśmy o takich planach.
Taka mała sonda. Dokończcie proszę zdania. „Polska scena metalowa była ….”, „Polska scena metalowa jest….” ?
„Polska scena metalowa była jest i będzie”. „Polska scena metalowa jest silniejsza dzięki Thy Disease”. Nie traktujcie tego poważnie – w rzeczywistości jestem skromną osobą…
No nic pozostaje mi życzyć Wam powodzenia na dalszej długiej drodze życia, heheh. Dzięki za Wasz poświęcony czas.
Ja również dziękuje za wywiad i inspirujące pytania. Pozdrawiam wszystkich fanów i do zobaczenia na koncertach!