Skip to main content

Debiutancką EPką Slit Your Gods zainteresowałem się głównie z uwagi na wydawcę – Comatose Music jest wyznacznikiem jakości jeśli chodzi o brutalny death metal. Muzycznie ”Dogmatic Convictions of Human Decrepitude” przypadła mi na tyle do gustu, iż stwierdziłem że można chłopaków odpytać na szybko o parę spraw – może dzięki temu nie przejdą tak bardzo niezauważeni na płodnej scenie death metalowej. Możecie więc sobie sprawdzić, co mają do powiedzenia, a przy tym dać sobie pogruchotać kości. Na pytania odpowiadał głównie Oskar, ale i Jordi wtrącił swoje dwa grosze.

Oracle: Hailz! Jako, że Slit Your Gods to nowa nazwa na scenie, nawet pomimo tego, że Wy nie jesteście żółtodziobami, powiedz nam proszę na początku, skąd pomysł na ten band?

Oskar: Cóż, przede wszystkim dzięki za zainteresowanie naszym zespołem i ten wywiad! Wszystko zaczęło się gdy Rod (Arthropodal Humanicide, Scrumptious Putrescence, etc) dał ogłoszenie, że chce założyć zespół w stylu starego Cryptopsy. Od razu postanowiłem do niego dołączyć. Jesteśmy braćmi, obydwaj graliśmy w Arthropodal Humanicide i obydwaj kochamy stare Cryptopsy. Szczególnie cztery pierwsze debiuty. Chwilę potem Jordy, wokalista brutalnego Avgrunn, a także Santi, mający swój one man band Sad Eyes, zdecydowali się dołączyć. Naszą wisienką na torcie jest Roman (Ineffable Demise, Esophageal i inne), który zdecydował się dołączyć do naszego potworka. Wtedy pomyślałem, „kurwa, to będzie dobre”.

O.: Wasz nadchodzący materiał, który już chyba jest dostępny od kilku dni, ukazuje się ze znaczkiem Comatose Music. To był jeden z powodów, dla których zwróciłem na Twój zespół uwagę. Steve wie, jak wydawać i co wydawać, by niosło to śmierć jak największej ilości ludzi. Jak doszło do tego, że to on wydaje Waszą płytę? Czy inne labele też były zainteresowane?

O.: O tak, Steve zdecydowanie wie, jak to zrobić, by zabijało! Było kilka labeli zaintersowanych Slit Your Gods, ale jak tylko pojawiło się Comatose Music, wszyscy wiedzieliśmy, jaki będzie nasz wybór. Nie chodziło nam tylko o warunki kontraktu, ale też o ich doświadczenie i znaczenie na scenie. Tak po prawdzie chyba wszyscy mamy pełne półki płyt sygnowanych logiem Comatose Music, więc to naprawdę honor dla nas być częścią tej rodziny.

O.: ”Dogmatic Convictions of Human Decrepitude” składa się tylko z trzech utworów, ale jest tak cholernie brutalny i intensywny, że więcej chyba nie trzeba. Naprawdę mi się podoba, nawet biorąc pod uwagę całkowity brak oryginalności. Co sprawia, że chcecie tworzyć taką muzykę a nie na przykład symfoniczny black metal?

O.: Hahaha, a ja w przyszłości grałem symfoniczny black metal! Uważam, że to bardzo interesujący gatunek! A co się tyczy brutal death metalu, myślę, że to co jest w nim najlepsze to wolność w graniu tak szybko jak Ci tylko pasuje. Możesz używać takich wpływów, jakie tylko przyjdą Ci do głowy, możesz sięgać gdzie tylko chcesz. Brutalny death metal to bardzo zabawny, ale zarazem bardzo wymagający gatunek muzyki.

O.: Widziałem sporo recenzji ”Dogmatic Convictions of Human Decrepitude”, nie zasypujecie więc gruszek w popiele, poza tym co robi dla Was Comatose Music. Naprawdę wierzycie w Slit Your Gods, co nie?

O.: Tak, jesteśmy bardzo zaangażowani w promocję, ale też jesteśmy naprawdę usatysfakcjonowani tym, co słychać na ”Dogmatic Convictions of Human Decrepitude”. Santi, który zajął się miksami i masteringiem odwalił kawał świetnej roboty. Kiedy ciężko pracujesz i robisz rzeczy tak jak być powinno, możesz śmiało chwalić się swoją robotą.

O.: W zasadzie to ”Dogmatic Convictions of Human Decrepitude” ukaże się na dniach (a gdy to czytacie, to już jest dostępne), co czujecie w związku z tym? Denerwujecie się, jesteście podekscytowani czy jak? Jak to jest, siedzieć i czekać na premierę swojego krążka?

O.: Tak, jesteśmy podekscytowani. I mamy nadzieję, że maniacy death metalu będą jarać się tym albumem tak samo jak my jaraliśmy się gdy go komponowaliśmy i nagrywali.

O.: Macie mocno antychrześcijańskie nastawienie. Dlaczego takie antykatolskie nastroje panują w Waszym zespole, co, hehe? Czy w Hiszpanii wciąż czujecie presję ze strony kościoła katolickiego w Waszym codziennym życiu? Wydawało mi się, że Wasz kraj ruszył naprzód jeśli o to chodzi po okresie rządów socjalistów?

O.: Myślę, że jądrem wolnomyślicielstwa jest ateizm, osobiście odrzucam wszelkie religie, gdyż wszystkie one bazują na ludzkiej ignorancji, równocześnie wolimy skupiać się na katolicyzmie, gdyż to on najbardziej doskwiera nam w Hiszpanii. Prawda jest taka, że odkąd kościół katolicki został odcięty od państwowego finansowania, a rząd odszedł od uzgadniania wszelkiego prawodawstwa czy to w zakresie sprawiedliwości, edukacji czy ekonomii zmianom uległo kilka ważnych sfer. Na przykład, w niektórych miejscach kościół katolicki zaczął płacić podatki, alleluja!!! Choć uważam, że w dalszym ciągu mają zbyt dużą władzę. Mam nadzieję, że przy naszym, przynajmniej w teorii, progresywno – liberalnym rządzie, nadejdą kolejne zmiany na lepsze.

O.: Pomiędzy utworami zamieściliście sample, wydaje mi się, że dotyczą Hiszpańskiej Inkwizycji, ale głowy nie dam. Interesujecie się tym tematem? Skąd zaczerpnęliście te fragmenty?

Jordi: W żadnym z tych sampli nie ma mowy o Hiszpańskiej Inkwizycji, ale o Świętej Inkwizycji, która szalała po Europie zostawiając po sobie tylko śmierć i zniszczenie. W Hiszpanii była ona po prostu bardziej znana, gdyż tutaj dokonywała rzeczy najobrzydliwszych względem osób podejrzanych o herezję. Na pewno w przyszłości nagramy kawałek traktujący o Hiszpańskiej Inkwizycji! To interesujący temat i coś co miało rzeczywiście miejsce, i co poniektórzy chcieli by kontynuować do dziś.

O.: A jaki cel sobie określacie podczas komponowania swoich utworów? W którym momencie dochodzicie do wniosku, że już nic więcej nie ma w danym kawałku do dodania, jest on skończony?

O.: Chcemy tworzyć numery brutalne, ale również istotne pod względem muzycznym, tak aby każdy miał swój własny charakter, a nie był tylko zbiorem riffów tu i tam, bez żadnego łączącego je ogniwa. A wiemy gdy dany kawałek jest zakończony, bo wszyscy w kapeli mamy nagle takie wrażenie – „dobra, jesteśmy usatysfakcjonowani, tyle tego!”, hehe…

O.: Wasza EPka ukaże się (w sumie to już się ukazała) 11 września. Czy to przypadkowa data czy ma mieć jakieś symboliczne znaczenie – skojarzenia bowiem są jednoznaczne.

O.: Myślę, że data wydania tej EPki została wybrana bardzo skrupulatnie. To nie tylko czas na Slit Your Gods, ale również czas na zniszczenie wszystkich jebanych religii!

O.: Cóż, w odniesieniu do 11 września, to raczej religie niszczą, a nie są niszczone. O ile wiem, nie graliście jeszcze koncertów – to jakieś odgórne założenie czy po prostu sytuacja spowodowana Covidem?

O.: Nie, głównym powodem jest to, że Slit Your Gods powstał jako projekt studyjny. Poza Rodem i mną, pozostali członkowie mieszkają w różnych częściach Hiszpanii, a nasz pałker Roman to już w ogóle mieszka w Rosji. Oczywiście nie oznacza to, że nigdy nie zagramy na żywca, jeśli tylko warunki będą ku temu sprzyjały, a obowiązki rodzinne i zawodowe na to pozwolą, to czemu nie. Granie koncertów pod szyldem Slit Your Gods to nasze marzenie.

O.: A co wkurwia Was w dzisiejszej scenie brutal death metalowej? Sporo się słyszy o napięciach na scenie black metalowej na przykład, ale jakoś cicho jest jeśli chodzi o Waszą scenę brutalnego napierdalania…

O.: Moim zdaniem najbardziej denerwującym jest fakt, jak mało znana jest ta scena. Jest na niej wiele zespołów bardzo dobrych, które nigdy nie zostaną w pełni docenione tak jak na to zasługują tylko dlatego że grają brutalny deth metal czy brutalny black/death metal. W tym sensie mamy szczęście mając za sobą Comatose Music. Spędzasz wiele godzin grając i ćwicząc, opłacasz salę prób, studio i w sumie to nie masz z tego żadnych pieniędzy ani rozpoznawalności. Jasną stroną jest jednak szacunek ze strony innych podziemnych kapel. To oznacza, że naprawdę kochasz podziemie i ekstremę i niewiele więcej się dla Ciebie liczy. Dlatego też uwielbiam tę scenę, większość jej ludzi jest naprawdę autentycznych i oddanych. Reszta się nie liczy.

O.: No właśnie, Hiszpania ma naprawdę niezłą scenę death metalową, ale nie jest ona tak popularna jak amerykańska czy skandynawska na przykład. Skąd taki stan rzeczy?

O.: Myślę, że muzyka danego kraju jest odbiciem aktualnej kondycji jego społeczeństwa. W porównaniu do innych państw, Hiszpania zawsze była nieco w tyle. Demokracja przyszła do nas później to i death metal przyszedł później.

O.: I na tym chyba zakończymy. Dzięki za poświęcony mi czas. Na koniec powiedz, jakich zespołów słuchałeś podczas odpowiadania na te pytania?

O.: Wielkie dzięki za ten wywiad! Słuchałem sobie zajebistej płyty Gorgasm „Masticate to Dominate”, po raz dziewięćdziesiąty siódmy, haha! Bądźcie gotowi na 11 września, nadchodzi czas Slit Your Gods!

Oracle
17386 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

One Comment

Skomentuj