Skip to main content

Wydawca: Invictus Productions

Gdyby ortopeda popatrzył na zdjęcia kanadyjskiego bandu Reversed – powiedziałby jedno. Skolioza. I to zaawansowana. Ja natomiast mogę powiedzieć – czuję, że się polubimy.

No tak już mam, że wystarczy, iż kapela zrobi sobie sesję zdjęciową która nie emanuje kiczem, odnosi się do klasyki i już mają u mnie plus. Oczywiście zdarza się (rzadko, ale jednak), że mimo tego zespół zawodzi. Jakoś tak się składa, że w przypadku twórców „Wildly Possessed”  sytuacja tego typu nie miała miejsca.

Gwoli wyjaśnienia – opisywana tu płyta to debiut, ale muzycy udzielali się w bardziej znanych kapelach, jak Auroch czy Mitochondrion. Obie te grupy lubię, ale przyznać się muszę, że to właśnie Reversed ukłuło mnie w serce czarną strzałą. Nie mogło być inaczej, bowiem te osiem numerów to doskonały przykład jak wymieszać ze sobą death i thrash metal, do tego odpowiednio go przywędzić na czarny kolor. Kanadyjczykom na pewno nie obce są takie albumy jak „The Awakening”, „Seven Churches”, „Darkness Descends”… Mogę tak wymieniać długo – każdy tu będzie miał swój zdanie co do konkretnych inspiracji. Wszystkie zostaną spięte klamrą o nazwie „ekstremalny metal przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych”. Tak to brzmi i nie jest to pierwsza tego typu pozycja sygnowana logówką Invictus Productions. Reversed ustawiam sobie w jednym szeregu z Vircolac, Sacrilegia, Slutvomit – zespołami właśnie z tego labelu, które łączy podobny feeling. Bo tutaj przede wszystkim moim zdaniem chodzi o feeling. „Wildly Possessed” przekazuje Wam negatywną energię w sposób znany od co najmniej trzech czy nawet czterech dekad. W każdym możliwym kanale – wokal jest mocny, czytelny i bestialski. Taki jak powinien być. Perkusja jest twarda, thrash metalowa. Riffy ostre, obliczone na dekapitację słuchającego. Czasem podjeżdżające pod heavy metal a’la Judas Priest z końca lat siedemdziesiątych, ale zdecydowana większość to właśnie te „ekstremalne lata osiemdziesiąte”. I bardzo dobrze. Tak to powinno brzmieć.

Jeszcze jedno. Ten krążek brzmi wspaniale. Brzmi totalnie tak jak brzmieć powinien ekstremalny metalowy klasyk z okresu ’80 – ’90. Jest moc, surowość, a także wyraźne referencje właśnie do płyt nagranych te trzydzieści kilka lat temu. Słychać wyraźnie, że Reversed odrobiło lekcje pod tym kątem. Świetnie się tego słucha. Jestem oczarowany, a może – opętany?

Oracle
17531 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj