Skip to main content

Wydawca: Deformeathing Productions

No to tak się składa, że dostałem jakiś czas temu do zrecenzowania winylowe wersje obydwóch albumów naszych grindowych mistrzów – Reinfection. Jako, że sam osobiście zrecenzowałem już te płyty, stoi przede mną nie lada wyzwanie, stąd też może ta recenzja będzie ciut inna.

Bo popadnę w autoplagiat i po krótce przytoczę Wam moje słowa o tych albumach, gdyż zdania o nich nie zmieniłem, więc moje opinie są wciąż aktualne. Zacznijmy od „They Die For Nothing”. Debiucik został mniej więcej opisany tak: po tych osiemnastu latach wciąż słucha się jej z przyjemnością – dziś powiedzielibyśmy, że to oldschoolowa muzyka, ale osiemnaście lat temu (w zasadzie to już dziewiętnaście, a nawet dwadzieścia, bo krążek powstał w 1999 roku) tak po prostu grało się brutalny death/ grind. Krążek przetacza się przez domostwo jak pijany ojciec i robi mniej więcej tyle samo hałasu. Wpływy klasyków tego grania są bardzo wyraźne i szkoda mi czasu na dzielenie włosa na czworo.

Natomiast o jego następcy, czyli „Breeding Hate” pisałem kilka lat temu w tenże sposób: Na drugim pełniaku, wydanym dwanaście lat po ostatnim materiale znajdziemy pół godziny szybkiego, ciężkiego, ale i bujającego ładunku brutalnej sieczki. Dwa wokale – brutalny, gutturalny oraz rozwrzeszczany – wyrzygują kolejne wersy z cholerną zaciętością. Wystarczy, że posłuchacie takiego „Everything Must Vanish” i zrozumiecie o co mi chodzi. U Reinfection nic się nie zmieniło, dalej jest to takie samo brutalne jebnięcie.

I muszę stwierdzić, że w wersjach winylowych brzmią one równie dobrze. Wojtek wypuścił je w kilku wersjach kolorystycznych, ale nie wiem jeszcze jakie tam mu zostały – fakt jest jednak faktem, że każdy szanujący się brutalista powinien posiadać nagrania Reinfection w kolekcji. Jako, że moja kolekcja wzbogaciła się właśnie o te dwa placki – jestem w chuj zadowolony. I z utęsknieniem czekam na krążek numer trzy. Nie wiem, czy się doczekam, ale nadzieja umiera ostatnia – i jak mówi tytuł debiutu – oby nie umarła na marne.

A poza tym, Reinfection ma w swojej kolekcji jeszcze kilka mniejszych smakołyków, które również powitałbym z otwartymi ramionami. Przecież z demóweczek i EPki stworzyłby doprawdy cudowną kompilację. No to jak, Wojtek? Pomyślisz?

https://www.facebook.com/Deformeathing

https://www.facebook.com/reinfectionband

Oracle
17436 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj