Skip to main content

Wydawca: Blood Fire Death Records

Nazwa tego zespołu naprowadza mnie oczywiście na płytę chluby polskiego podziemia death metalowego. Zdziwiłbym się jednak, gdyby muzyka była do niej zbliżona. Ale zawsze można liczyć na odrobinę szczęścia, prawda?

No może ciutkę, by to się zgadzało, jednakże po dużej wódce i skojarzenie byłoby bardzo luźne, jeśli miałbym w jakikolwiek sposób porównywać muzykę Rebel Souls do Damnation (bo o nich mowa, jeśli nie zajarzyliście). Jednak słuchając „Dawn of Depravity”, czyli drugiego albumu kapeli z Niemiec, przed oczyma staje mi dość długi korowód death metalowej klasyki. Począwszy od Morbid Angel z pierwszych płyt z Tuckerem, przez Cannibal Corpse (pierwsze płyty z Georgem), przez Hate Eternal do DeicideRebel Souls są może bardziej techniczni od kapeli Bentona, ale tu i tam echa są słyszalne. I muszę się Wam przyznać, że to co słyszę na „Dawn of Depravity” wypada zgrzebnie i całkiem mi się podoba. Nie jestem jakimś mega fanem technicznego death metalu, z drugiej strony wymienione tutaj inspiracje nie są z gatunku tych totalnie pojebanych, co to wpieprzają tuziny riffów i temp na sekundę. Wszystko utrzymane jest w normie i nieprzesadzone – dla mnie to akurat jest ważne w przypadku kapel z tego sortu, żeby mnie nie zanudziły. Tak się składa, że „Dawn of Depravity” wchodzi bez popitki. Nie wywrócił ten album w żaden sposób mojego podsumowania zeszłego roku, ale słuchając Rebel Souls jest mi przyjemnie. Aha – czy mówiłem, że okładka w chuj mi się kojarzy z „IV Crusade” od Bolt Thrower? No to mówię. No i jednak nie mogę Was trzymać w tej niewiedzy – kapela nagrała cover „Rebel Souls” Damnation. I wypadł nieźle.

No i fajnie, nie znałem wcześniej Rebel Souls, a tu całkiem spoko płyta. Pewnie będę wracał sporadycznie, ale już sama deklaracja, że w ogóle będe to może być dla kogoś z Was wyznacznik solidności tego wydawnictwa. Bo może i oryginalności tu ni cholery, ale solidności nikt nie może im odmówić.

Ocena: 7/10

Oracle
17708 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj