Podobno bardzo Wam spodobał się wywiad z Morgulem, w którym pochwalił się tym i owym. Tym razem udało mi się dorwać Raboryma z nieświętego LSS, które prężnie wydaje coraz to kolejne bluźnierstwa. Jako, że wszyscy tylko pytają co słychać w obozie Dark Fury ugryzłem temat od innej strony. Wszystko to oczywiście spisane w barze przy 4 piwach bo piątego już nie zdołałem wypić.
Wojtuś: Witaj Krzysztof! Dzięki, że zgodziłeś się na wywiad. Jako że wszyscy tylko pytają Cię co słychać w obozie Dark Fury chciałbym ugryźć temat od innej strony. Prowadzisz przecież potężne distro Lower Silesian Stronghold wcześniej kryjące się pod nazwą True Underground Productions. Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z byciem wydawcą?
Raborym: Witaj Wojciech. Na wstępie chcę podziękować Ci za zainteresowanie moją działalnością. Lower Silesian Stronghold (a wcześniej True Underground Productions) założyłem w 2008 roku. Label powstał z mojej pasji do Metalu jako muzyki generalnie, a przyświecał mi pomysł zajęcia się wydawaniem i promocją zespołów o poglądach podobnych do moich.
W.: Skąd wziął się pomysł na taką, a nie inną nazwę twojego dziecka?
Pierwsza nazwa wzięła się z mojej chęci uczestnictwa i rozbudowy tzw. podziemia muzycznego. Na pewnym etapie działalności wydała mi się zbyt pompatyczna. Ludzie chętnie nadużywają określeń jak „true”, „pure” itp. i, jako że nie czułem potrzeby dalszego uczestnictwa w tym, postanowiłem zmienić nazwę na Lower Silesian Stronghold. Mieszkam w końcu w Dolnośląskiej Twierdzy, nazwa wydała mi się oczywista.
W.: Wspominasz ciepło swoje pierwsze wydawnictwo? Jest może związana z nim jakaś ciekawa historia?
Pierwszym moim wydawnictwem była płyta CD Dark Fury „Fortress of Eagles” wydana w kooperacji z Garazel Productions. Wspominam je bardzo ciepło – w końcu to mój własny album, hahaha. Dzięki rozpoczęciu działalności od tej właśnie płyty udało mi się nawiązać wiele ciekawych znajomości i bardzo szybko rozprowadzić cały nakład.
W. Jako że twój album wydawniczy zawiera wiele różnych dzieł, powiedz mi proszę, z którego najbardziej jesteś dumny?
Wszystko, co wydaję jest dla mnie powodem do większej lub mniejszej dumy. Zarówno ze względu na to, że po raz kolejny „dałem radę”, jak i ze względu na to, że zgłaszają się do mnie ludzie, którzy chcieliby ze mną współpracować. Nie wskażę, z którego konkretnie wydawnictwa jestem najbardziej dumny lub zadowolony – jest to zbyt trudne zadanie, hahaha. Cenię sobie zwłaszcza nagrania moich długoletnich przyjaciół.
W.: Coraz to kolejne kapele niezależnie od poglądów, czy distra zakładają konta na „pejsie”. Sam również prowadzisz fanpage, na którym zamieszczasz aktualizację swoich dóbr dostępnych na sklepie. Czy jesteśmy skazani na to, że wszyscy niedługo będziemy tylko załatwiać biznesy przez fejsbuka?
Nikt nie jest na nic skazany – to są przecież nasze własne wybory. Osobiście uważam, że powinniśmy wykorzystywać nowoczesną technologię i narzędzie do szybkiego porozumiewania się i szerokiej promocji swoich wydawnictw. Wszak to XXI wiek, świat poszedł naprzód.
W.: Czym według Ciebie jest dzisiejszy underground?
Tym, czym był zawsze – wspólnotą ludzi, którzy poświęcają swój wolny czas i energię, a nierzadko również pieniądze lub inne środki, aby rozwijać swoją pasję, jaką jest Metal. Ludzi, którzy chcą wspomagać zespoły i wytwórnie, uczestniczyć w życiu sceny i mieć w to życie swój wkład, bądź sami grają, piszą, wydają i chcą się tym podzielić z innymi pasjonatami. Oczywiście pojawiają się w UG również ludzie, którzy tu nie pasują – nie znają zasad, nie mają charakteru, aby w tym uczestniczyć – tak było zawsze i zawsze Underground szybko takich ludzi eliminował. Dla mnie osobiście uczestniczenie w życiu sceny Podziemnej jest niezwykle satysfakcjonujące. Pozwala mi realizować się na wielu polach, poszerzać muzyczne i ideologiczne horyzonty i zaspokajać mój głód nowości wydawniczych.
W.: Wyglądasz na bardzo zapracowanego człowieka. 😉 Udaje Ci się łączyć swoje życie prywatne z prowadzeniem labelu i nagrywaniem nowych materiałów? Czy jest to jednak droga, przy której pojawiają się małe ustępstwa?
Oczywiście czas jest u mnie towarem deficytowym i, choć staram się nie odpuszczać, czasami niektóre sprawy ciągną się dłużej, niż powinny. Zespół, label ,rodzina, praca zawodowa i kilka pomniejszych aspektów życia pożerają wręcz każdą sekundę mojego życia. Nie zrezygnowałbym jednak z niczego, co robię!
W.: Wydałeś wiele materiałów na różnych formatach. Vinyle wracają do łask, ba nawet w biedronce ludzie pałowali się o placka Metallicy. Coraz to więcej osób woli zainwestować w czarny krążek i rozkoszować się lepszą jakością dźwięku. Uważasz, że trend na czarne placki odżył na dobre, czy mówimy tutaj o przemijającej modzie? Sam który nośnik najbardziej preferujesz?
Z jednej strony winyl brzmi zajebiście – o wiele lepiej niż nośniki cyfrowe i inaczej niż taśma, z drugiej strony moda na płyty winylowe sprawiła, że w Podziemiu pojawiło się wielu „domorosłych” wydawców, którzy tłoczą czarne placki wprost z płyty CD i takie winyle brzmią jak gówno. Wierzę, że „moda” na winyl nie przeminie, ale na winyl wartościowy, odpowiednio przygotowany. Nie na ten tłoczony tylko w celu zarobienia pieniędzy. Jeśli chodzi o moje preferencje – bardzo lubię kasety. To był nośnik, którego używałem w dzieciństwie/młodości, jakojako że na winyle nie było mnie wtedy stać, i teraz wracam do nich z przyjemnością i dużą dozą melancholii. Z wygody często też słucham muzyki z płyt CD.
W.: Co trzeba zrobić, by znaleźć się w Twoim planie wydawniczym? Twoja skrzynka jest bombardowana codziennie nowymi „dziełami”, które tylko proszą się o wydanie, czy sam odzywasz się do zespołów z propozycją wydania?
Trzeba mnie czymś zainteresować. Swoją muzyką, postawą, charakterem, przekazem. Może to być cokolwiek, ważne, aby zwróciło moją uwagę. Oczywiście dostaję masę demówek, najczęściej w formie cyfrowej (a szkoda, kserowane okładki do kaset demo miały swój jedyny i niepowtarzalny urok). Jakość tych, jak to określiłeś, „dzieł”, jest różna – od miernej po naprawdę ciekawe nagrania. Mam w katalogu zarówno zespoły, o które zabiegałem, jak i takie, których członkowie sami zwrócili się do mnie z zapytaniem i możliwość wydania. Bardzo satysfakcjonujący jest dla mnie fakt, że zainteresowanie zespołów działalnością LSS stale rośnie.
W.: Masz jakieś młode zespoły, które zainteresowały Cię pod względem muzycznym? Może jakieś polecisz, ostatnio coraz to więcej nowości pojawia się od tych młodszych grajków.
Zdecydowanie interesujący jest węgierski Gravitomagnetic Instability. To dosyć specyficzne granie, we mnie trafiło bardzo celnie. Z bardziej „standardowej” muzyki spodobał mi się niemiecki Kaltfront – choć jest to niemalże typowy Black Metal, ma swoje momenty. Dobrze, że scena żyje i młodzież ma w niej swój udział, nierzadko detronizując „stare drewno”. Wchodzą często z nowymi pomysłami lub starymi kotletami odgrzanymi w jakiś odmienny sposób. Młode kapele mogą być bardzo inspirujące, chociaż nie jest łatwo, w powodzi rzeczy wydawanych każdego dnia, odnaleźć te najbardziej wartościowe nagrania.
W.: Jaki masz stosunek do komercyjnego grania i zespołów nastawionych do zbijania kokosów na reedycjach reedycji vinyli w drewnie? Patrz przykład Batjuszka.
Wiadomo, że gdy w grę wchodzą pieniądze, nierzadko duże pieniądze, cierpi na tym duch muzyki i szczerość przekazu. Stąd moje, nikłe raczej, zainteresowanie sceną komercyjną. Nie pomyśl tylko, że w ogóle nie słucham znanych kapel, bo to nie prawda. Kolejne reedycje będą ukazywały się tak długo, jak długo będzie na nie popyt – to prawa rynku. Ja nie jestem typem zbieracza i nie trafiają we mnie wooden boxy i tym podobne rzeczy, po prostu to olewam. Może wydać Ci się to dziwne, ale oprócz tego, że słyszałem kilkakrotnie nazwę, nie miałem nigdy styczności z zespołem Batjuszka, nie mogę więc nic na ich temat powiedzieć.
W.: Hehe, czyli nie jesteś typem zbieracza, który koniecznie musi mieć milion kopii tego samego albumu różniącego się tylko jakością papieru? Nie uważasz, że to lekka paranoja mieć milion takich samych płyt?
Zdecydowanie nie i ciężko zachęcić mnie do kupna czegoś, co już stoi na półce, no, chyba że jest to „Agent Orange” z bonusowymi kilkoma wersjami Ausgebombt, hahaha. Wiadomo, że jest to paranoja. Nie rozumiem zbieractwa i pałowania się nad kolejnymi wydaniami czegoś, co już się ma. Reedycje w moim mniemaniu są dla świeżych uczestników sceny i dla spóźnialskich, aby mogli zaznajomić się z czymś, co umknęło im w pierwszym/poprzednim wydaniu. Traktuj tę ocenę jako subiektywną. Jako wydawca nie powinienem szerzyć podobnych herezji…. 😉
W.: Zdarzyło Ci się już, że ktoś chciał Cię oszukać przy wymianie? Czy już każdy wie, że z LSS się nie zadziera? 😉
Oczywiście zdarzyło i zdarza się, że ktoś mnie ordynarnie orżnie lub próbuje. Na moje szczęście takie przypadki są już rzadkością. Ostatnia duża zmora to szwedzka Unexploded Records. Uważajcie na tego frajera!
W.: Bywasz na koncertach? Można zauważyć, że na naszych ziemiach mamy coraz więcej festiwali i pojedynczych sztuk.
Bywam, najczęściej na swoich lub kapel zaprzyjaźnionych, choć czasem też skoczę na jakiegoś większego festiwala. Rzeczywiście, mamy coraz więcej koncertów w Polsce, co bardzo mnie cieszy. No i metalowa brać ma się znów gdzie wyszaleć, hahaha
W.: Uważasz, że nasz metal powinien być traktowany jako dobro narodowe?
Może lepiej nie, chyba że chcemy, aby urosło nam tu więcej kotów Behemothów i tym podobnych tworów Życia na Gorąco.
W.: No i wywołałeś wilki z lasów (Pomorskich) hehe. Sprawdzasz czasem co słychać u Adasia i spółki?
Ta ekipa leży zupełnie poza kręgiem moich zainteresowań. Muzycznie totalnie nie mój klimat, ideologicznie – jeszcze dalej. Chyba bardziej zajmująca jest trzecioligowa drużyna piłki wodnej z Bangladeszu.
W.: Mamy już połówkę roku, jakie płyty zdążyły już Cię mocno urzec?
Deep Desloation kurwa!!!! Tak poważnie, poza oczywistym i ordynarnym marketingiem, powiem Ci, że ten album przeniósł mnie trochę w czasy, kiedy w podstawówce słuchałem muzy z przegrywki z przegrywki na Kasprzaku podłączonym do radia. Super odlschoolowy, Katowsko/Hellhammerowy klimat. Z innych labeli dobry strzał w łeb dają chłopaki z Hell’s Coronation i kapitalna Zmora.
W.: Oprócz metalu, jaka muzyka potrafi umilić Ci wieczór?
A kto powiedział, że metal umila wieczory? Słuchając metalu, jestem najczęściej wkurwiony, średnio to miłe, hahaha. Czasem najebiam RAC, trochę poważnej, neofolka. Z wiekiem chyba staję się betonem, bo ulubionych albumów z innych gatunków jakby ubywa….
W.: Co sądzisz o łączeniu muzyki metalowej z rapem? Jest to dość „egzotyczne” połączenie, po które czasem sięgają zespoły.
Osobiście nie słyszałem nigdy kapeli, która łączyłaby te style. I dobrze, to musi być niesamowite gówno!
W.: Również muszę zapytać Cię o twój stosunek do tak zwanego „depressive suicidal black metal”. Trawisz? Lubisz? W Twoim sklepie można zauważyć płytki zespołów pałających się taką muzyką. Wielu uważa, że osoby wykonywujące ten gatunek muzyki już dawno powinni zawisnąć na sznurku.
Nic bardziej depresyjnego niż ostatni album Ohtar nie przejdzie przez mój odtwarzacz. Nie jestem typem emo, który będzie się smucił lub ciął przy muzyce. Wręcz przeciwnie. Niemniej, jednak jeśli artysta potrafi stworzyć taki klimat, wprowadzić swoją muzyką w nastrój samobójczy, wywołać smutek lub w inny sposób sterować słabymi umysłami – brawo dla niego! Rzeczywiście mam w dystrybucji trochę „depressiva”, jak wielu innych podgatunków metalu, jest to jednak margines, podobnie jak atmosferyki i ambienty.
W.: Jak, że pewnie odebrałeś już swoje świadectwo, powiedz nam, jak zamierzasz spędzić tegoroczne wakacje? I oczywiście przy jakiej dobrej książce? Hehe.
No to mnie, kurwa, ucelowałeś. Na ten rok, poza 2 – 3-dniowymi wypadami w Sudety niczego nie planowałem. Wkrótce zaczynamy nagrania, kilka gigów w perspektywie – nie mam za bardzo czasu na dłuższy wyjazd. Wygląda na to, że z lekturą będzie podobnie – podręcznik realizatora i zasady mikrofonowania – oto co mnie aktualnie pochłania ;). Niemniej, jednak jeśli możesz polecić jakąś ciekawą lekturę – chętnie skorzystam. Od jakiejś chwili nie miałem w ręku dobrej książki. (Co do książki to bardzo polecam wrócić do opowiadań H.P Lovecrafta 😉 )
W.: Czym zaskoczy nas LSS w najbliższych miesiącach, opowiesz coś o nadchodzących wydawnictwach?
Jasne, trochę tego jest. Przede wszystkim na dniach powinny zjawić się tutaj winyle Selbstmord oraz Horns. Po wielu latach w końcu ruszyłem też ze wznowieniami Thor’s Hammer – tak więc „The Fate Worse Than Death” doczeka się 12”LP – płyta jest już w produkcji – oraz w pięciopłytowym digipacku ukaże się pełna dyskografia zespołu – również aktualnie w produkcji jako współwydawnictwo z Darker Than Black. Nie zabraknie też koszulek – Horns i Thor’s Hammer. W dalszej perspektywie na LP ukaże się Aryman – Czarne Rytuały…, Split DF/Poprava (również na MC) i nowe wyziewy Xaosa – Demonic Slaughter, który tym razem w chuj wszystkich zaskoczy! Pod koniec roku mam nadzieję wyrobić się jeszcze z płytami Eternal Strife. Ufffff, jak widzisz, trochę tego jest!
W.: Coś ciekawego kręciło się w Twoim odtwarzaczu podczas odpisywania na te pytania?
Nic co mogłoby Cię zaskoczyć – Radykalna Deklaracja wciąż, mimo wielu przelotów, umila mi popołudnia.
W.: Jak to mawiał Gombrowicz: „Koniec i bomba. A kto czytał ten trąba.” Ostatnie słowo należy do Ciebie. HAIL!
No w końcu dajesz mi szansę popluć trochę jadem na kolorowych i LGBT, hahaha. Wielkie dzięki za ciekawe pytania oraz za poświęcony czas i miejsce. Bądźcie dumni, pijcie piwo i nie dajcie się zmanipulować tęczowej i multikulturowej propagandzie, bo to wszystko stek bzdur!
Jeśli chcecie sprawdzić co gotuje się w kotle u Krzyśka:
Strona labelu: http://www.trueunderground.cba.pl/news.htm
Fejs: https://www.facebook.com/Metal-Shop-Poland-1436236293365561/
Sklep: http://www.metalshop.cba.pl/index.php
no niezły z niego śmieć
testuję sobie wasze filtrowanie