Skip to main content

Wydawca: Nigredo Records

Nigredo Records wyciągnęło pomocną dłoń do kolejnych debiutantów na black metalowej scenie – włoskiego Lum. Nie pozostaje nic innego, jak ocenić mi, czy aby nie był to ze strony Katii pochopny gest.

Pierwszy materiał w ogóle sygnowany logiem tego duetu zatytułowany jest „L’feu a la Stria”. Znajdujemy na nim dwadzieścia dwie minuty muzyki, którą generalnie zaszufladkować można jako black metal z elementami atmosferycznymi. Atmosferę ową kreuje ów zespół poprzez nadanie całości na poły melodyjnej, na poły melancholijnej cechy. Więc nawet przy blastach i szybkich riffach wyczuwalny jest ten charakterystyczny, na smutno wpadający w ucho, sznyt.

Niestety, przyznam się bez bicia, że pomimo długiego i wielokrotnego odsłuchiwania tej EPki, nie do końca się do niej przekonuję – numery zlewają mi się za bardzo w jedno. W takim sensie, że są do siebie bardzo podobne i niewiele tu różnorodności – co prawda nie oczekuję jej w nadmiernych ilościach w przypadku takiej muzyki, ale jednak trochę by się przydało. A tak, „L’feu a la Stria” brzmi dla mnie jak jeden długi kawałek, co w tym przypadku liczę Włochom na minus. Dosłownie na palcach jednej ręki mogę policzyć jakieś odstępstwa od przyjętej kilka zdań wcześniej prawidłowości. A te są akurat całkiem w porządku – jak kojarzący mi się z Cultes des Ghoules fragment w „La Dansa Fisica”. Szkoda, że jest ich tak mało, może wówczas ocena tego krążka byłaby wyższa.

Ale jak to mówią sataniści, pierwsze koty za płoty, poczekam jak tam dalej się rozwinie twórczość Lum. Na razie ja odkładam na półkę i chyba szybko nie wrócę.

Ocena: 6/10

Tracklist:

…Aj sun le Masche

Canto alla Luna

La Roca 'dle Faie

La Dansa „Fisica”

La Veja…

Oracle
17468 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj