Wydawca: I, Voidhanger Records
Mówią, że góra z górą się nie zejdzie, ale jakimś cudem Uzbek, Ukrainiec i Amerykanin trafili na siebie i założyli zespół. Nie wiem, jak idzie im komunikacja interpersonalna, ale muzycznie dogadują się nieźle.
Wniosek ten wysuwam po kilkutygodniowym obcowaniu z „Безглуздість!”, debiutanckim albumie zespołu. Krukh powstał niedawno bo dwa lata temu, a za główny cel powzięli sobie skalanie ziemi atmosferycznym black metalem. Jak więc to wypada w konfrontacji ze słuchaczem? No wstydu im nie przynosi, to na pewno. Krukh nie jest zespołem, który rozgryziecie po jednym odsłuchu, ale z drugiej strony jakąś awangardą też nie są. Ot, ten black metal jest pomyślany tak, żeby słuchacz musiał się na nim skupić, to na pewno. To znaczy, w ogóle dobrze jest skupić się na muzyce której się słucha, a już szczególnie jeśli niesie ona ze sobą coś więcej niż tylko melodię, która ma wpaść w ucho przy goleniu. Przy Krukh raczej bym się nie golił, a już zwłaszcza brzytwą – emocje bijące z „Безглуздість!” są zdecydowanie negatywne, choć skryte gdzieś pomiędzy dźwiękami. I faktycznie, Krukh atmosferę tworzy całkiem niezłą, choć przyznam że nie cały czas potrafię słuchać ich z zaciekawieniem. To znaczy… Czasem po prostu odpływam i nie umiem skupić się na ich muzyce, w moim przypadku oznacza to że chwilowo kapela trafiła na jakąś mieliznę – bo nie czuję wtedy absmaku czy czegoś takiego, po prostu black metal sobie a Oracle sobie. No ale bywa i tak, to nie przekreśla faktu, iż Krukh ma potencjał i pomysł. Poczekamy co będzie dalej.
Generalnie jednak jeśli ktoś nie siedzi głęboko w klimacie, a black metalu lubi sobie posłuchać tylko jak do wsi obok przyjedzie Marduk to podejrzewam, że na debiucie Krukh wiele dla siebie nie znajdzie. Jednak mogę się mylić.
Ocena: 6/10
Tracklist:
1. | Безглуздість | ||
2. | Бесмысленность | ||
3. | Bтрачений | ||
4. | Горесть | ||
5. | Голод |