Skip to main content

Wydawca: Defense Records / Mythrone Promotions

Jakoś ostatnio mało thrash metalowych promówek wpada do mnie z polskiego poletka – a pewnie przez to, że moda na thrash przeminęła, a większość odzianych w katany małolatów dziś już jest poważnymi ludźmi, hehe…

Ale raz na jakiś czas jednak coś tam się z Polski zakręci, co ma naklejkę „thrash metal”. Jak debiutancka płyta Exul. Nigdy o nich nie słyszałem, ale nie mam o to do siebie pretensji, bo to wszak debiut zespołu, a poza nim na koncie jeszcze tylko dwie demówki – człowiek zaś nie ma już tyle czasu, że zasysa wszystko co ukazuje się nawet w lokalnym podziemiu. Zdarza się też, że utyskuję na profil wydawniczy Defense Records, ale dziś nie będę. „Path to the Unknown” to bowiem bardzo fajna, równa i nawet dość dojrzała płyta, mimo że czuć w niej cały czas młodzieńczą werwę. Krakowski band upatrzył sobie anglosaską odmianę thrash metalu. Rozumiem przez to, że usłyszycie tu nawiązania zarówno do Bay Area (Forbidden, Sacred Reich, Testament…), ale też do brytyjskich zespołów w stylu Slammer czy wczesny Sabbat (ten z Wysp oczywiście). A to są moim zdaniem bardzo dobre inspiracje, zaś sam Exul bardzo zgrabnie je przekuwa na swoją modłę. Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatnio faktycznie podobała mi się jakaś stricte thrash metalowa płyta z Rzeczypospolitej Polskiej i chyba musiał bym sięgnąć głęboko wstecz – na tyle, że po prostu mi się nie chce. A Exul, ku mojemu zaskoczeniu, fajnie sobie napierdala. Na tyle fajnie, że pół godziny z hakiem jakie trwa ta płyta przelatuje w przysłowiowe try miga, a jak mam dobry dzień to nachodzi mnie na repetę. Jak dziś na przykład. A uwierzcie mi – przy thrash metalu mam tak coraz rzadziej.

Miła niespodzianka. Jeśli jeszcze gdzieś tam macie swoją starą katanę i czasem na nią zerkacie z nostalgią, to Exul nagrał Wam płytę dla Was. Chyba, że ich olejecie, bo na zdjęciach nie próbują wyglądać jakby wyjął ich z 1988 roku, no to już Wasz problem.

Ocena: 8/10

Oracle
17787 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj