Skip to main content

Destruktor OpprobriumWydawca: Hell’s Headbangers Records

Po ostatnim materiale sygnowanym znaczkiem Hell’s Headbangers pozostał mi niesmak, którego ciężko się było pozbyć (jak ktoś nie pamięta to chodzi o Barbatos na którym się sromotnie zawiodłem). Szczęśliwie – jest odtrutka!

Inaczej nie mogę nazwać najnowszego albumu Australijczyków z Destruktor, zatytułowanego „Opprobrium”. Długo kazali na siebie czekać. Co prawda po drodze był split z Throneum, ale jeden numer to jak dla mnie zdecydowanie za mało. Ja chciałem kurwa więcej! I więcej dostałem. Dziewięć strzałów, które układają się w zgrzebny, pół godzinny pokaz agresji i bestialstwa. Destruktor wciąż kroczy dumną drogą black/death metalu, a ścieżkę za sobą znaczy spalonymi kościołami, zbombardowanymi miasteczkami i spalonymi wsiami. „Opprobrium” to bardzo gwałtowny materiał, szybki, bezwzględny. Surowy przy tym, choć brzmi on potężnie, jak nawałnica albo jakaś jebana burza z piorunami – nie jest zapiaszczone, nie jest chropowate, jest mocne i intensywne. Destruktor w swoim stylu, który jakoś tam można by porównać do Angelcorpse na przykład – muzyka utrzymana jest bowiem w tym właśnie zjadliwym, death/black metalowym kanonie. Ja słucham tego uśmiechnięty od ucha do ucha, bo ta muzyka jest jak stworzona dla mnie. Zwolnień tu praktycznie nie ma, może jedynie we „Forever the Blood Shall Fall” zespół gra trochę wolniej, co jeszcze bardziej potęguje monumentalność tego konkretnego utworu, który trwa ponad osiem minut. W zasadzie – każdy kto pamięta „Nailed” (niektórzy mają prawo nie pamiętać, wszak minęło już sześć lat od tego albumu) nie będzie zdziwiony czy zawiedziony. Przy czym naprawdę jest tu czego słuchać, bo pomimo bezpośredniości przekazu „Opprobrium” jest to krążek złożony i wymagający, oferujący coś więcej niż tylko czystą napierdalankę. I o to chodzi.

Jeśli powiem, że warto było czekać, to nie powiem nic zwłaszcza, że ten banał znajdzie się w większości recenzji. Ale jeśli powiem, że zdecydowanie jest to jedna z lepszych płyt w tym roku sygnowanych znaczkiem wiadomej wytwórni, to już będzie o czymś świadczyć.

Ocena: 9/10

Tracklist:

1. Priestality  
2. Besieged  
3. Tyrants Condemnation  
4. Immaculate Deception  
5. Blood Poison  
6. Eradication  
7. Forever the Blood Shall Flow

 

Oracle
17436 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj