Wydawca: Me Saco Un Ojo Records/Rotted Life
Znacie to uczucie, gdy popadacie w coraz większy marazm, albowiem nie możecie znaleźć niczego, co Was cieszy i nagle wpadacie na taką bombę, że, tu cytat, ja pierdolę? Dokładnie takie miałem wrażenie, gdy odpaliłem kanadyjskie Décryptal.
Twór jest dość świeży, bo omawiana dziś demóweczka, to ich pierwszy matex, ale zdecydowanie warto się nad nią pochylić. A to choćby dlatego, że czuć, iż w skład tego tworu wchodzą zaprawieni w bojach wyjadacze, co przekłada się na jakość muzyki. A to, moje Misie, to prawdziwy, szalejący wir chaosu, który wciąga w otchłań śmierci oraz szaleństwa. Nie ma zbędnych wstępów, klawiszków, czy innych cipstw, tylko niesamowicie potężna, dewastująca, dawka death metalu. Na myśl przychodzą mi od razu Sedimentum oraz Tomb Mold, a i zawiewało mi momentami Blood Incantation, czyli samo gęste. I to brzmienie! Jak żyleta, ale dopieszczone tak, by ciężar kruszył kości, co naprawdę mu się udaje. Do tego te wjeżdżające nagle zwolnienia, które już pojawiają się w pierwszym kawałku. Jezu, aż serce przestaje bić. Albo ten riff na początku „Flétrissement”, sprawdźcie sami. Czuć, że to jest właśnie podkład do totalnej anihilacji życia.
Nie ma co tu więcej się rozpisywać. To krótka, bo dwudziestominutowa demówka, która poziomem zmiata z planszy niejednego pełniaka, a ciężarem wprasowuje w glebę resztę konkurencji. Pozycja obowiązkowa!
Ocena: 8/10
Lista utworów:
- Pendu par Phobethor
- Virulence Ectoplasmique
- Les Barques Volantes de Sarnath
- Flétrissement
- Sabazios Culte