Wydawca: Odium Records
Black Altar i Kirkebrann jakiś czas temu wypuściło split, który był dość mocno promowany w Internecie. Wydaje mi się, że nadal jest, więc w końcu i ja postanowiłem sprawdzić, o co tyle hałasu. Będę szczery: wydaje mi się, że wiele hałasu o nic, ale może do rzeczy.
Jakimś gigantycznym fanem Black Altar nigdy nie byłem, ale ten zespół ma na swoim koncie parę wydawnictw, które mam w posiadaniu i nie powiem, żeby się jakoś bardzo na półce kurzyły. Tym razem pokusił się o zaprezentowanie dwóch nowych numerów (+ outro). Muszę niestety być boleśnie szczery: nie leży mi to kompletnie. Dla mnie to wszystko za bardzo „nadmuchane” i patetyczne. Jeszcze te chóry… No kompletnie mi to nie pasuje … Brzmienie wymuskane do granic możliwości… Boję się myśleć, do czego to zmierza i jak przez pryzmat tego materiału patrzeć na przyszłość Black Altar. Zdecydowanie kapela zaczyna zapędzać się w rejony black metalu, które zupełnie mnie nie interesują. Podobnie sprawa się mam z drugim gospodarzem splitu „Deus Inversus”, czyli norweskim Kirkebrann. Powiedzmy, że goście celują w tę samą grupę docelową fanów BM, co Black Altar. Jeśli jednak ktoś kazałby mi wybierać, która strona podoba mi się bardziej, to jednak minimalnie wskazałbym na Kirkebrann, bo więcej tu black metalu w black metalu. Nie zmienia to faktu, że muzyka jest po prostu nudna i żadem sposób nie zachęca mnie do ponownego odtworzenia. Nie przychodzi mi nic więcej, niż tylko zakończyć jakimś małym podsumowaniem.
To nie jest płyta dla mnie. Zapewne znajdzie ona swoich wielbicieli, ale myślę, że będą to osoby lubujące się w nieco innej interpretacji tego, czym jest black metal.
Ocena: Black Altar 5/10 Kirkebrann 5,5/10
Tracklist:
To w koncu Kirkebrann to gospodarze czy goscie?
Przeciętny ten split. Lubię Black Altar, ale czasami wydaje mi się, że ten zespół jest bardziej znany dzięki marketingowi niż muzyce. Kirkebrann grają po norwesku niczym się nie wyróżniając.