Skip to main content

Wydawca: Zły Demiurg

Biję się w pierś, bo kaseta przeleżała już jakąś chwilę u mnie i czekała na swoją recenzję. I oto nadszedł czas… Страхор to pochodzący z Serbii one man band obracający się w stylistyce black metalu z domieszką pagan oraz amtospheric.

Projekt jest dowodzony przez niejakiego Volkha. Pełniak zaś zowie się „Koledo” co z serbskiego na nasze oznacza „Boże Narodzenie”. Od razu informuję, że nie jest to żadna bożonarodzeniowa szopka i wpierdalanie karpa. Zaś kawałek solidnego atmosferycznego grania. Po krótki, acz przyjemnym intro dostajemy danie główne w postaci czterech black metalowych strzałów jeszcze bardziej rozpalającego wyobraźnię outro. Od razu przejdę do wokalu, który sam w sobie może tyłka nie urywa, ale jest na tyle wyraźny, że da się usłyszeć teksty, które pozostawiono w ojczystym języku. Miła odskocznia od prucia się tylko po angielsku. Głównym trzonem albumu są zaś gitary, w miarę proste riffy, ale na tyle skoczne, że idzie pobujać nóżką w tę i we wtę. Jeśli dodacie do tego jeszcze wstawki w postaci „solówek” na flecie i parę zwolnień z spokojniejszym wokalem to wyjdzie Wam naprawdę sielankowe spotkanie na łące odciągające od wszelakich problemów.

Nie jest to nic nadzwyczajnego, tak jak wspominałem, ale potrafi wciągnąć, akurat jak znalazł na te cieplejsze wieczory. Całość zaś zamyka się w trzydziestu minutach. Jeśli więc macie ochotę wsiąknąć na chwilę w tę beztroskę i posłuchać hołdu dla Słowiańskiego panteonu to album jest jak znalazł.

Ocena: 6/10

Tracklista:
1. Jutro (instrumental)

2. Prvi zimski dan

3. Knez ledene zemlje

4. Striborija ledom okovana

5. Smrt Koleda

6. San (instrumental)

Wojtuś
341 tekstów

No cześć!

Skomentuj