Bestial Raids umarło i, w przeciwieństwie do pewnego cieśli, nie zmartwychwstanie. Jednakże natura nie znosi próżni, dzięki czemu w to miejsce powstało równie dobre Venefices. Częśc z Was mogła się już natknąć na nich przy okazji ich demka z 2020 r., a teraz powrócili z nową Epką. I jest naprawdę zajebiście.
Nadal mamy tu do czynienia z black metalem, i to takim, który nie bierze jeńców. Już pierwszy kawałek, „Blaspheme The Holy Blood” daje nam w twarz i zaciąga za włosy do obskurnej krypty gdzie w otoczeniu kopulujących dziko ciał będzie dokonywania masowa rzeź niewinnych ofiar na ołtarzu Diabła. Ta bezlitosna dzikość dosłownie przytłacza od pierwszych taktów, by wjechał nagle riff podstępny, niczym nóż ukryty w rękawie. Zło, brud, nienawiść oraz obecność samego Rogatego są wprost namacalne. Apogeum osiągnięte zostaje w utworze „Scarlet Throne of Sadism”. Słodki Jezu, coś na maśle był zrumieniony i z frużeliną podany, już ten jadowity motyw na wjazd sączy się w ucho, by przejść w szaloną kawalkadę podalną zacną solówką, ale nadal powraca przez cały utwór zatruwając duszę. A jak jeszcze wjeżdżają dodatkowe wokale w tle, to ma się wrażenie, że to śpiewa sam Szatan, który znajduje się na okładce. W tym miejscu chylę czoła przed wokalem, bo brzmi, jakby Sadist ostatnie trzy lata, od wydania dema, przesiedział zamknięty w piwnicy, gdzie bezustannie wył i charczał, jak zwierzę. Obrzydliwe, kocham to. Potem już podobny poziom zdeprawowania podtrzymuje ostatni na EPce, „His Black Mass”.
Nie spodziewałem się takiego ataku na moje jestestwo. Pamiętam, że poprzedni materiał, „Succubacy” już wysoko ustawiał poprzeczkę, dlatego też rad jestem, że „Incubacy” weszło jeszcze wyżej. Wszystko jest tu bardziej dopracowane, ale nadal jest to podziemny, zatęchły, ziejący grobem diabelski metal. EPka ma raptem dwadzieścia minut, ale przez ten krótki czas zjada w butach niejeden rozbudowany i rozdmuchany współcześnie „wannabe trve evil” album. Pozycja obowiązkowa w tym roku. Warto.
Ocena: 9/10
Lista utworów:
- Blaspheme the Holy Blood
- Scarlet Throne of Sadism
- MIdnight Fires
- Godsend
- His Black Mass





jak bart napisał 'warto’ … to pewnie nie warto