Wydawca: Selfmadegod Records
Poprzedni pełnowymiarowy album elbląskiej Traumy był dla mnie olbrzymim zaskoczeniem, bo postawiłem już na nich swego czasu odwrócony krzyżyk. Ale „Ominous Black” przywrócił mi wiarę w ten zespół. A jak prezentuje się najnowsza EPka, na któej znajdziemy kawałki nagrane podczas sesji poprzedniego albumu?
A powiem Wam, że podszedłem do niej trochę jak pies do jeża. Bo wiadomo – jeśli te kawałki byłyby faktycznie bardzo dobre, pewnie kapela zamieściłaby je na pełnowymiarowym albumie. Tak sobie myślałem przed premierą „Acrimony”. I kurde, chyba trochę miałem rację. Trzy autorskie kompozycje z jednej strony są klasycznymi numerami Traumy. Z drugiej – czegoś im brakuje. Niby jest tu pierdolnięcie i maszynowa precyzja, a z drugiej strony nie zmaltretował mnie ten materiał tak jak poprzedni. Chwilami wręcz wkrada się tutaj nuda niestety. Numery z „Acrimony” nie są najkrótsze i w paru momentach mam wrażenie, że Trauma trochę przekombinowała. Nie jest to zły materiał, ale raczej przeciętny. Oczywiście przeciętny jak na Traumę, bo wiem, że stać ich na więcej, co już niejednokrotnie udowodnili. A przyznam się, że trochę się zawiodłem – im dłużej słucham tej EPki tym bardziej zdaję sobie z tego sprawę. Jest po prostu w porządku, a ja miałem smak na więcej. Nawet cover Gorefest nie ratuje sprawy. Trochę szkoda.
Mam nadzieję, że przy okazji kolejnej płyty Trauma odrobi mój mały zawód. Bardzo bym sobie tego życzył, bo to jedna z moich ulubionych polskich kapel. Aha – za to okładka jest mistrzowska!
Ocena: 6/10
Tracklist:
1. | Internal Sacrifice | ||
2. | The Godless Abyss | ||
3. | Reign of Terror | ||
4. | Reality When You Die (Gorefest cover) |