Wydawca: I Hate Records
Trafił się mi debiut Finów z doom metalowego Serpent Warning i już w pierwszych momentach przypomniałem sobie, za co lubię ten gatunek!
Sześć kawałków z „Serpent Warning” to taka esencja klasycznego doom metalu. Chciałoby się rzec, że wszystko mamy tu w pigułce, ale była by to ujma dla majestatu tych dźwięków. Wspaniały, mocny wokal to pierwsze co rzuca się w uszy. Idealnie pasuje do wolnych wijących się niczym węże po rajskim ogrodzie, dźwięków. To bardzo klasyczna muzyka i chyba dlatego trafia w me serce z miejsca. Oczywiście nawiązania do najważniejszych zespołów w historii tak samego doom metalu jak i muzyki rockowej w ogóle są oczywiste – to Black Sabbath, to Candlemass, To Saint Vitus i Pentagram. I mimo że epigonów tych zespołów było setki, wciąż dobrze słucha się kolejnych – dlatego Serpent Warning kręcąc się w moim odtwarzaczy robi mi tyle przyjemności. W ich debiucie zaklęta jest moc, niedostępna jednak wszystkim zespołom doom metalowym bez wyjątku. Tutaj brzmi to wspaniale – posłuchajcie basu, posłuchajcie tej cudownej chropowatości gitar! Miód na uszy, zaprawdę!
Jeśli debiut jest taki mocny, to już zastanawiam się jak będzie dalej… W przypadku Procession na przykład było wręcz idealnie. Obstawiam, że tak samo będzie u Serpent Warning.
Ocena: 8/10
Tracklist:
1. | Evil River | ||
2. | Beyond the Wisdom | ||
3. | Luna | ||
4. | Serpent Warning | ||
5. | Thousand Names | ||
6. | Ceremonies of the Sun |