Skip to main content

Wydawca: Werewolf Promotions

To doprawdy zaskakujące, jak w zasadzie nieznana szerzej kapela potrafi pozytywnie zaskoczyć, posługując się dobrze znanymi środkami.

Tym razem tę starą prawdę udowadnia Nawia – jeden z trzech zespołów według Metal Archives, który przyjął taką nazwę na naszej ziemi, tej ziemi. Ale jedyny istniejący. „Do Krwi” to czteroutworowa pełnowymiarowa płyta, której czas trwania zamyka się w niespełna trzydziestu minutach. Poszczególne utwory jak widzicie do najkrótszych nie należą, ale chuj z tym – Nawia potrafi je tak skomponować że nie ma mowy o nudzie. Przez te pół godziny obcujemy z szybkim i zimnym black metalem, który nie stroni jednakże od fragmentów, w których melodia odznacza się mocniej, a w kilku przypadkach – od zwolnień. Nawia miesza tutaj wpływy klasycznego black metalu ze Skandynawii (Marduk, wczesny Satyricon, ale też Gehenna) z typowo polskim podejściem do tematu. Nie tylko z uwagi na polskie teksty, ale też przez sposób, w jaki ten krążek został skomponowany, chwilami przez głowę przelatują mi takie nazwy jak Morsun Diaboli, a kiedy indziej (tu już typowo muzycznie) Thunderbolt czy chwilami Veles. Z tej muzyki bije przede wszystkim agresja i nienawiść, taka czysta i mocno wyczuwalna. Co ciekawe, na „Do krwi” mamy też sporo bardzo dobrych solówek, kąsających i wwiercających się w uszy. Natomiast co do tekstów – to trzeba po prostu lubić tego typu stylistykę, pełną wilków, mgieł, mrozu i tak dalej. Moim zdaniem nieźle komponuje się z muzyką i klimatem, ale nie rzuca jakoś na kolana. Odbiór całości Nawii jednak w moim przypadku jest jak najbardziej pozytywny – materiał brzmi świeżo, a przy tym klasycznie i surowo. Jest wściekły, pełen pogardy dla wyznawców jahwe, co odbija się w muzyce tej hordy.

Bardzo dobry debiut. Po raz kolejny Werewolf Promotions pokazało, że mają sporo do powiedzenia na scenie black metalowej, skoro co i rusz wyskakują z tak dobrym zespołem jak Nawia.

Ocena: 8/10

Tracklist:

1. Pożoga
2. Przegniły sad
3. Przed świtem w cień
4. Po dwakroć martwy
Oracle
17432 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj