Wydawca: Lower Silesian Stronghold
Popatrzyłem tak sobie na okładkę tej Groty Pramocy i myślę, że pewnie będę miał do czynienia z hordą, w której nie powstydziłby się zagrać taki Wened, bo i okłada w jego stylu, jak i nazwa zespołu hehe.
Tutaj jednak miła niespodzianka. „Ascendentes metaphysicum” to czterdzieści minut dość mocno zwichrowanego doom/black metalu, który z każdym utworem popada w coraz to większe odosobnienie, zahaczając czasem o prawdziwą kakofonię. Odczuwalna jest ona zwłaszcza przy niektórych riffach, które urwały się chyba prosto z psychiatryka. Na początku czujecie się, jakbyście głaskali miła, potulną owieczkę i wiecie, że nic Was nie zaskoczy a nagle ta puchata kulka, wgryza się Wam w tętnice. Mocno kojarzy mi się to wszystko z S, ale jakby nie patrzeć te zespoły to dwa zgoła odmienne gatunki. Jednak coś jest na rzeczy i jedno ciągnie do drugiego. Co do wokalu to może mieć on tyle zwolenników, jak i miłośników. Jest on równie spaczony, jak reszta, ale „mówiona„ maniera wokalisty może przeszkadzać fanom darcia papska. Jednakże dla wszystkich narzekaczy mam dobrą wiadomość! Gościnnie na wałku numer siedem i osiem udzielił się wokalnie Vargnatt, którego serdecznie pozdrawiam. I borze sosnowy mój! Czułem się, jakbym słuchał całkowicie innego albumu. Muzycy go nienawidzą! Odkrył jeden prosty trik jak wywrócić cały album do góry nogami. Nie obraziłbym się, gdyby objął fuchę wokalisty na stałe, ewentualnie kombinujcie drodzy koledzy z Groty i niech chłopaki coś razem wyśpiewają.
Pytanie więc, czy warto? Warto, zwłaszcza dla tych gitar i prawdziwego plot twistu zaczynającego się w utworze siódmym.
Ocena: 7/10
Tracklista:
1. Zejście w czarne groty
2. Emfaza hieratycznej protosfery cieni
3. Poświata księżycowego drgania
4. W odmętach rytów odosobnienia
5. Tchnienie zamarzniętej czeluści
6. Symbolami północy tkana głusza nocy
7. Poprzez eony nieznane
8. W głębiach prabytu najczarniejszych
9. Strumienie pramocy
Fakt, Wened nie powstydziłby się 😉