Wydawca: Osmose Productions
Niemal równiutki rok po ostatniej recenzji krążka Funeral Winds Hellchrist wjeżdża z nowym albumem. To bodajże ósma płyta w dorobku niderlandzkiego bandu, tym razem zatytułowana „333”.
Czy oznacza to Szatana na pół gwizdka? No aż tak źle to nie jest. Jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że „Stigmata Mali” jakoś bardziej do mnie przemawiała. A może to tylko moje złudzenie? W teorii zmian tutaj praktycznie nie ma – Funeral Winds cały czas porusza się w obrębie najczystszej formy black metalu. Wszystko tutaj do siebie pasuje – muzyka do tekstów, teksty do image’u, image do muzyki. A jednak słuchając „333” odnoszę wrażenie, że jest jakoś niedopracowana, jakby zespół chciał utrzymać tempo wydawnicze i lecieć na fali bardzo dobrych ocen poprzedniego albumu.
Przez to chyba słuchając nowego krążka cały czas z tyłu głowy kołacze mi myśl, ile z tych kawałków zostało napisanych przy okazji wcześniejszego wydawnictwa i po prostu uznano je za nieznacznie gorsze i nie wrzucono nań? A że potem coś trzeba było z nimi zrobić, zjawiły się w jakiejś tam liczbie na „333”. Bo na „333” są i kompozycje bardzo dobre – ociekające mrokiem, agresywne, z diabelską wibracją. Ale są też numery raczej przeciętne, jakby znalazły się na tej płycie trochę na siłę.
Nawet okładka jest jakaś taka… nijaka. Jak motyw z koszulki fana muzyki z pazurem, co to Marduk posłucha, Slayera, a sześć ciepłych tyskaczy to wjebie na jedno posiedzenie oglądając na DVD koncert Behemoth.
W związku z powyższymi mogę stwierdzić, że na „333” Funeral Winds poszło w ilość i wydało pełniaka, a mogło wstrzymać konie i wypuścić na przykład EPkę, która utrzymała by poziom „Stigmata Mali”. Trudno. Dostaliśmy album raczej przeciętny, który w odniesieniu do wysokiej formy zespołu sprzed zaledwie roku nie ma za bardzo szans się obronić.
Ocena: 6/10
Zespół nagrywa od wczesnych lat dziewięćdziesiątych, a znając zespół nikt by się nie pokusił o przypuszczenia, że zespołowi w ogóle zależy na „byciu na fali i utrzymywanie tempa wydawniczego”. Jest to bezkompromisowy Black Metal nasycony ideologią i nie ma tutaj znaczenia czego oczekuje gawiedź, nie ma tu hipsterskich naleciałości i jak ktoś lubi granie Funeral Winds (które jest dosyć charakterystyczne i rozpoznawalne), to tutaj się nie zawiedzie. Wokal głębszy, bardziej plugawy, satysfakcjonująco obrzydliwy.
Coś ty tu nawypisywał ? Idźcie już zróbcie coś na czym się znacie np. piciem pienistego i przybijaniem piony z kolegami szturchając se na koncercie besatt. Twory takie jak FW na szczęście nie potrzebują ocen ziniaczy z internetów. Chaosvault. Tyś widzioł chaos. Haha chyba tylko na okladce.