Skip to main content

Wydawca: Via-Nocturna

Istnieje taka prosta zasada wśród tych co piszą i egocentrycznie zwą się recenzentami, albo co gorzej redaktorami, że im lepsza płyta tym więcej chce się pisać o jej  zawartości muzycznej. O Zorormr mógłbym napisać nielichy elaborat, ale zważywszy na ograniczoną formę „recenzji” spróbuję streścić zawartość krążka w paru zdaniach.

Zadajmy sobie pytanie. Co otrzymamy z połączenia brudnego, pamiętającego garażowe czasy, nieznośnie bzyczącego  black metalu z głębokim, przestrzennym i rozlewającym się po całym ciele ambiencie? A jeśli do tego dołączymy jeszcze wokal który wprost wyraża ideę płyty zawartą w tytule? Skrzeczy, krzyczy, zawodzi i deklamuje dopełniając mrocznej i groteskowej atmosfery  albumu. Odpowiedź na wyżej postawione pytanie brzmi: Pieprzony Hit Sezonu. Tak moi drodzy, Hakon Sjormen ( ci bardziej zorientowani w plumkaniu mogą kojarzyć go z ambientowego I.A. Serpentor) pokazał jasno, że można stworzyć na polskiej ziemi płytę która jest z jednej strony plugawym wyziewem przywodzącym na myśl pierwsze nagrania Immortal, Darkthrone, Burzum (kolejność dowolna),a z drugiej strony ambientowym, ocierającym się o groteskę studium bólu i cierpienia, który wprost wylewa się z tego krążka. Jeśli wydaje Wam się, że to co napisałem to czysta grafomania, to posłuchajcie „Kval”. Będziecie mieli podobne odczucia. Na pewno nie takie same, bo chociaż muzyka nie jest może specjalnie rozbudowana to utwory skonstruowane są w taki sposób, że każde odsłuchanie może przynieść inne, nowe wrażenia. Dodatkowo rzucają się w oczy, a raczej w uszy dwie sprawy. Bardzo nisko strojony bas, który przelewa się przez cały czas trwania płyty. Drugą rzeczą którą można zauważyć, to ogromna ilość niepokojących dźwięków jakimi raczy nas muzyk. I to kolejny plus dla tej płyty. Całość stworzył jeden człowiek, a do tego bez wątpienia jego mózg, czy też myśli w głowie zawarte mogły by się stać podstawą do napisania pracy doktorskiej z dziedziny psychologii, tudzież psychiatrii.

Zdaje sobie sprawę, że nie jest to krążek dla wszystkich. Na pewno zaproponowałbym go wszystkich zespołom twierdzącym, że czynią black metalową pożogę, aby pokazać im, że aby tworzyć muzykę nie wystarczy pomalować ryja na misia pandę, kupić kilo gwoździ i przyjąć mrocznie brzmiącą ksywę. Nie macie pojęcia czym ona jest. Muzykę się tworzy, a nie się „na nią wygląda”.

Ocena: 9/10

Tracklist:

01 I Dodens Slug…
02 Misanthropy
03 Kval (Svar Mig, Gud)
04 Beyond Atonement
05 Threnody For Him
06 Every Night I Die
07 Revelation 9:11
08 The Antichrist
09 Himmelens Rike

Ef
4594 tekstów

Cyniczny i złośliwy chuj. Od zawsze.

Skomentuj