Wydawca: Underground Kult Records
Coś przeczuwam sporą ilość hejtu wylaną na tą kapele. Zespół nazywa się Wesele i dosłownie kilka dni temu zaprezentował szerszemu gronu odbiorców swoją debiutancką płytę „Fin de siècle”.
Zacznę może od nazwy, bo ta na pewno wzbudzi kontrowersje. Ja się nie czepiam wymyślania polskich nazw zespołów, bo musiał bym się zacząć czepiać też Mgły czy Szronu, a tego nie mogę zrobić z czystym sumieniem. Niemniej jednak jestem pewien, że dla wielu ta nazwa będzie barierą nie do przekroczenia. Dla mnie wesele jednoznacznie kojarzy się z czymś odpychającym i odrażającym, aczkolwiek wątpię, że to właśnie poeta miał na myśli. Co do samej muzyki. Black metal. Jasna sprawa. Ja mam pewne skojarzenia z Licho, ale może bardziej pod względem klimatu niż faktycznie objętej muzycznej ścieżki. Pierwsze odsłuch wywołały u mnie w miarę pozytywne wrażenia. Trzyma się to kupy, nie jest banalne ani też do bólu sztampowe. Szkoda jednak, że im bardziej brnąłem w tą muzykę, im więcej odsłuchów miałem za sobą, tym mniej interesowało mnie to, co się na niej dzieje. Numery zaczynają wybrzmiewać bez echa, traci to wyraz i zaczyna się trochę sypać w posadach. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest jakaś wybitnie kiepska płyta, po prostu nie widzę dla niej jakiejś świetlanej przyszłości i raczej wróżę zniknięcie w otchłani zapomnienia, niż jakaś kultowość czy ponadczasowość. Ja osobiście może jeszcze przez jakiś czas będę wracał do „Fin de siècle”, ale wątpię, żebym za rok, czy dwa nawet pamiętał, że recenzowałem taki projekt jak Wesele. Ponieważ są z Podkarpacia to po koleżeńsku napiszę, że jednak zachęcam do odsłuchu, żeby we własnym zakresie ocenić, czy komuś takie granie pasuje czy nie. Ja jakoś do końca przekonany nie jestem, co mnie osobiście trochę dziwi, bo w teorii powinna mi się ta płyta spodobać, a jednak mi nie leży za bardzo.
Z oceną to mam też dylemat, ale postanowiłem nieco ją naciągnąć i wystawić to 6,5/10, bo może przyszłość pokaże, że się jednak myliłem.
Ocena: 6,5/10
Mick Mars z Motley Crue miał rację:”chujowa nazwa to chujowa muzyka”! I tyle w temacie. Mogą sobie grać najlepiej na świecie, co nie zmienia faktu, że to jakieś kpiny, żenada i prowokacja. Nie mowiąc już o tym, że w polskim podziemiu abdolutnie nie potrzeba npwych kapel BM! Czekam na kapele: prostata, błoto, kamica nerkowa, łój, kamienica, znieczulica, armenia, atomówka, prącie, trawa, oczepiny, stypa, popijawa, balanga, hulajnoga, stonoga, krawcowa, monitor, sztyca, dętka, opona, defibrylator, pchła, oset, barszcz, czarna kiełbasa, chleb razowy, wrzód i siwy dym. Miłej zabawy pieprzeni hipsterzy.
Jak nazwa kapeli nie brzmi złowrogo, to musi być zaraz chujowa? Bo Cie kurwa „prawdziwi blackmetalowcy” z podziemia od hipsterów wyzwą. Ojej..
Zajebista muzyka kilka utworów naprawdę niezła Pustka czy Dom to warte uwagi kawałki, jak dla mnie 7.5/10 .Wypisywanie ze cos jest chujowe bo i nazwa chujowa to pisanie ze metal jest chujowy bo nazwa chujowa no i artykuł powyżej też chujowy