O kurwa, a co tu się stało? Toć to jeden z lepszych krążków, jakie słyszałem w tym roku! I to tak całkowicie bez echa, z „reklamą” puszczaną jedynie kanałami Werewolf Promotions? Ten stan się musi odmienić, lecimy z laurką więc.
W ogóle wcześniej nie kojarzyłem Põhjast. A to kwartet złożony z muzyków znanych między innymi z Loits, Barren Earth czy Thesyre. Czyli śmietanka iście międzynarodowa. Nie wiem jak się spiknęli, ale uważam, że to była jedna z lepszych rzeczy, jaką mogli zrobić, czego efektem jest „Downfall”. Już okładka robi robotę, bardzo lubię klasyczne obrazy na metalowych front coverach. A to dopiero początek – odpaliłem płytę całkowicie nie wiedząc czego się spodziewać, choć jakieś pojęcie sobie projektowałem, mając na uwadze label, który to wypuścił. I powiem Wam, że w życiu bym nie przypuszczał, że to faktycznie wydało Werewolf Promotions. Nie żeby wydawało złe rzeczy, po prostu Põhjast odbiega stylistycznie od większości katalogu tego labelu. „Downfall” jest bardzo eklektyczny. Otwierający całość utwór „Ophelia” przypomina mi Bathory z okresu „Blood Fire Death”, „Hammerheart” czy „Blood on Ice” – czyste, mocne wokale, potężne i wzniosłe gitary, majestat całej kompozycji wpływa na te oczywiste konotacje. Podobnie sprawy się mają w kolejnym „The Abbey in the Oakwood”. Kolejny na płycie „The Garden of Earthly Delights (Hell)” jest jakby lżejszy i nieco bardziej melodyjny. Nie wiem czemu, jakoś przynosi mi na myśl późniejsze dokonania Paradise Lost, nieco progresji spod znaku Rush (tak mniej więcej w połowie utworu), z kolei „Finis (The End of All Things)” to chyba pierwszy kawałek, w którym wjeżdżają growle i klimaty zbliżone pod Rotting Christ z okresu „Khronos” – ale żeby nie było, dostajemy też wyraźne wpływy Bathory i Kinga Diamonda, z uwagi na zawodzenie w miejscach refrenów. „The Course of Empire (Destruction)” to znów nawiązania do Paradise Lost (z okresu „In Requiem”) połączonego z duchem Bathory. Tak, klimat albumów Forsberga jest u Põhjast wszechobecny. Całość zamyka znów świetny numer utrzymany w stylu większości numerów. Naprawdę jestem pod wrażeniem tego albumu. Pod względem kompozycji, produkcji i okładki. Zasłuchuję się w „Downfall” od dłuższego czasu, często po kilka odtworzeń pod rząd, co normalnie rzadko mi się zdarza – i ciągle mi mało.
Więc może i ocena na wyrost, ale nie będę się kajał z tego powodu. Koniecznie poszukajcie trzeciego albumu Põhjast, a ja rozejrzę się za ich wcześniejszymi krążkami. Wspaniały album.
Ocena: 10/10
TRacklist:
1. | Ophelia | ||
2. | The Abbey in the Oakwood | ||
3. | The Garden of Earthly Delights (Hell) | ||
4. | Finis (The End of All Things) | ||
5. | The Course of Empire (Destruction) | ||
6. | Souls on the Banks of Acheron |
trochę Bathory, Trochę Paradise Lost. Nie wiecie kto jest autorem obrazu z okładki?