Wydawca: Debemur Morti Productions
Co prawda zespół nazywa się October Falls, ale nie chce mi się już czekać do października z recenzją tej płyty. Zwłaszcza, że rzeczony krążek ma już kilka miesięcy, najwyższa więc pora na garść refleksji odnośnie „The Womb of Primordial Nature”.
Ten fiński band zaczynał grając muzykę całkowicie akustyczną, po drodze zaliczając flirt z ambientowymi dźwiękami, jednak jakiś czas temu pan Lehto postanowił wkroczyć na ścieżkę zorientowaną bardziej w stronę metalu. Dzięki temu każdy, kto zaznajomił się z „The Womb of Primordial Nature” będzie mógł godnie celebrować swoją jesienną deprechę. October Falls zawarł bowiem zawarł na tym albumie cztery utwory (zobaczcie, jak odkrywczo zatytułowane, hehe) opiewające melancholię, niepewność i żal, ubrane w pagan metalową formę. Choć termin ten użyty jest w pewnym uproszczeniu. Wytwórnia w odniesieniu do drugiego albumu Finów napomyka o muzyce Behemoth z okresu „Sventevith” (celowo posiłkuję się tym porównaniem, gdyż chyba w najlepszy sposób zobrazuje Wam to, co gra October Falls). Oczywiście brzmienie jest nieporównywalne z tym z ówczesnych płyt Nergiegego i spółki. W riffach zawarto również spory ładunek posępnych, nostalgicznych melodii. Mikko nie zapomina równocześnie o swoich korzeniach, dlatego też black metalowe motywy przeplatane są świetnymi akustycznymi fragmentami – spokojnymi, potęgującymi wrażenie melancholii, nieodzownej w nadchodzące jesienne popołudnia.
Bardzo dobrze słucha się tego krążka, ponieważ muzyka z „The Womb of Primordial Nature” wciąga tak, że nie wiadomo kiedy przemyka czterdzieści minut. Dla metalowców nastawionych również na nieco lżejsze klimaty.
Ocena: 7,5/10
Tracklist:
1. | I | ||
2. | II | ||
3. | III | ||
4. | IV |