Wydawca: Cyclone Empire Records
Świstnęło, pierdnęło i przeniosło mnie z powrotem do lat dziewięćdziesiątych. O tyle dobrze, że już nie muszę wkuwać ponownie tabliczki mnożenia, iść do komunii, ani wałkować „W pustyni i w puszczy”.
Cudnym wehikułem czasu jest tym razem płyta amerykańskiego Funebrarum – „The Sleep Of Morbid Dreams”. Potomkowie Wuja Sama częstują nas porcją starego, mrocznego death metalu, do którego dodali jeszcze przymiotnik „morbid”, choć ten nijak ma się do ewentualnego naprowadzenia słuchacza na konkrety. I tu zaczyna się moja skromna rola. W kwiecistych słowach, z wykorzystaniem mnogości epitetów i zdań wielokrotnie złożonych przedstawię Wam, moi mili parafianie, wewnętrzne odczucia względem drugiej płyty Funebrarum. A więc – młócą, kurwa młócą, aż tynk ze ścian się sypie, a z każdym pierdolnięciem w czerep inny szyld staje mi przed oczyma. A to Dismember, a to Grave czy Autopsy…W zasadzie to panowie zapierdalają aż miło, ale czasem trafią się takie zwolnienia w stylu Asphyx, że człowiek od razu inaczej spojrzy na świat, hehe. Wokalista pięknie wyrzyguje swoje kwestie i powiem Wam, że jego grobowy growlu to jeden z najmocniejszych punktów tej płyty. Ponadto, co od razu wali po uszach, to produkcja tego krążka. Ciężkie, cmentarne brzmienie gitar idealnie oddaje ducha muzyki Funebrarum. Co ciekawe, za sound odpowiedzialny jest człowiek, który w większości pracuje z kapelami hard core’owymi, ale tutaj odwalił kawał świetnej roboty. Dlatego też tego krążka słucha się z przyjemnością.
Jako, że Funebrarum podchodzi raczej konserwatywnie do kwestii death metalu, to nie znajdziecie na „The Sleep Of Morbid Dreams” żadnych nowości. Tylko śmierć. Ale mi to pasuje, bo to tak jakbyście otworzyli drzwi do piwnicy, zamkniętej od niemal dwudziestu lat.
Ocena: 8/10
Tracklist:
1. | Perish Beneath | ||
2. | Grave Reaper | ||
3. | Beyond Recognition | ||
4. | Cursed Eternity | ||
5. | Incineration of Mortal Flesh | ||
6. | Nex Monumentum | ||
7. | Among the Exiled |