Wydawca: Norma Evangelium Diaboli
W momencie, gdy nowymi produkcjami zasypują nas Kriegsmaschine, Misþyrming, Deathspell Omega nie trudno przegapić płytę takiego, relatywnie mniej znanego, Drastus. Nasza w tym rola, żebyście jednak byli powiadomieni o tym, na co warto zwrócić uwagę.
Szczególnie, że „Le Croix de Sang” to jedna z mocniejszych premier tego roku. Jednakże można się tego spodziewać, bo album wychodzi pod skrzydłami Norma Evangelium Diaboli. Z drugiej strony, może to ja jestem takim ignorantem, a może po prostu to przez zalew wszelkiej maści gwiazdek, Drastus poznaję dopiero dziś. I już podczas pierwszego odsłuchu oniemiałem z wrażenia. Na swoim drugim albumie Drastus zawarł skomasowaną dawkę zła. Nie przesadzam. Atmosfera, jaką potrafi wykreować ten muzyk (bo to one man band, jeśli ktoś nie zdążył zapoznać się z biografią kapeli) wywołuje po pierwsze ciarki na plecach, a pod drugie zachwyt. Pierwszy numer, „Nihil Sine Posum” jeszcze może nie zwiastuje tego, co będzie działo się tutaj dalej. A z każdym kolejnym jest coraz lepiej i coraz ciekawiej. Różnorodność środków, jakie przedsiębierze Drastus, by skupić uwagę słuchacza na muzyce poraża. Wszystkie zamykają się w black metalu, z charakterystycznym francuskim sznytem (dość wyraźnie pobrzmiewają tu echa Blut Aus Nord, czy bardziej klasycznie – Antaeus), usłyszeć można też odwołania do genialnego albumu Thorns, a zestawiając je ze sobą otrzymujemy album niemal doskonały. Ważną, bardzo ważną, rzeczą są również wokale – od klasycznych black metalowych, po bardziej odjechane w takich kawałkach jak „Crawling Fire” czy „The Crown of Death” – te dwa numery są zresztą moimi ulubionymi na „Le Croix de Sang”. Z drugiej strony „Drastus Occisor” również wcale od nich nie odstaje – i to chyba jest właśnie główny plus tej płyty, jest cholernie mocna, tak że nie sposób wybrać jakiś konkretny, najlepszy moment. Ta płyta wciąga słuchacza, hipnotyzuje go i pozostawia w stanie osłupienia na długo po tym, gdy wybrzmią jej ostatnie dźwięki.
Osobiście jestem pod olbrzymim wrażeniem „Le Croix de Sang”. Myślę, że to jeden z lepszych black metalowych albumów, jakie w tym roku wyszły. Nie bądźcie ignorantami, poszukajcie Drastus.
Ocena: 9/10
Tracklist:
1. | Nihil Sine Polum | ||
2. | Ashura | ||
3. | Crawling Fire | ||
4. | The Crown of Death | ||
5. | Hermetic Silence | ||
6. | Occisor | ||
7. | Constrictor Torrents |
Dobry hipnotyzujący album polecam 🤘☠