Kontakt: Brzask
Wypuszczony na światło dzienne materiał to SD. Soliny Debiut. Z pewnym bagażem zalet i sporą ilością wad charakterystycznych dla pierwszego materiału. Ląduje w szufladzie do której zaglądam w miarę często, sprawdzając co tam u nich. SD w tym konkretnym wypadku oznacza materiał bez jakiś wielkich uniesień estetycznych z paroma wpadkami, ale z prognozą na – może – dobre kolejne wydawnictwa.
Brzask to surowo brzmiący Black Metal, którego największą siłą jest melodia. I energia jaka z tych dźwięków płynie. Plus wokal, który z kolei atakuję nas growlem. W ten sposób dostajemy znośną mieszankę Black/Death. Brzask – na razie nieśmiało – próbuje również dodać do całości nieco „atmospheric”. I może coś z tego będzie. Z pewnym „Ale”. O nim za chwilę. Całość to ponad 16 minut. I teraz przechodząc gładko do wpadek – niby krótko, ale w niektórych momentach i tak moje zainteresowanie słabnie. W muzykę wdziera się nuda (wokal w tym skutecznie pomaga) Nie mogę przemilczeć – trzeba pracować na łatkę chuja i złośliwca – chaosu, który nie jest tutaj wartością dodaną. Albo inaczej – wygląda raczej na niedookreślony pomysł na muzykę i poszczególne kawałki.
W kontekście wpadek – wspomniałem wyżej o próbach „atmospheric”. Na razie to wbijanie sampli tu i tam plus chujowe intro. Ten pierwszy element jeszcze nieporadny, idący wydeptaną i bezpieczną drogą „Ktoś już to zrobił tak wcześniej, jemu wyszło, więc…”. Drugiego chyba wyjaśniać nie muszę.
I tyle mam do powiedzenia. Zobaczymy jak to się rozwinie dalej, albo zwinie.
Ocena: 6/10
Tracklist:
01.Intro
02.Brzask I ( White Ravine)
03.Brzask II (Wind Incantation)
04.Brzask III (Crimson Dawn Ritual)
Słabo tylko szukać osamotnionego brzasku w takim wieprzowym melanżu jakim jest śnieżka.
To o okładce, reszta calkiem znosna, fakt, choć spod pokrywki garnka Krakonosa nie kipi.