Skip to main content

Wydawca: Apollon Records

Ostatnio ktoś zarzucił mi, że jestem tak zgnuśniałym recenzentem, że jakakolwiek płyta jest u mnie z góry przegrana. „Bo to już było, bo zero nowych patentów, bo głowa mnie dzisiaj boli”. Cóż, tak wyszło, że całkiem przypadkiem zostałem obdarowany trzecią w karierze płytą, Holendrów z Autumnal Reaper. I zadam kłam powyższemu stwierdzeniu. Bo zespół wysmażył płytę w której nie ma krzty świeżości, a mimo tego urwało mi łeb.

Tak,  nie ma co przecierać oczu. Autumnal Reaper prezentuje szablonowy do bólu black/death, a mimo to micha mi się cieszy. Bo sztuką jest zagrać coś co już było, ale z sercem i werwą godną paramilitarnego commando Ojca wszystkich Polaków. Holendrzy nie silą się też na nowatorskie ujęcie swojego muzycznego poletka, bo i nie widzą takiej potrzeby. I ja to jestem im w stanie wybaczyć, bo już pierwszy utwór pokazał mi, że nie będzie żadnego kunktatorstwa. Ostra jazda, bez brania jeńców. Mimo, że muzyka Autumnal Reaper określona jest jako black/death to zdecydowanie więcej tu tego drugiego. Bez zbędnej ilości słodkich melodyjek. Prosty i solidny napieprz. I każdy znajdzie tu coś dla siebie. Chcecie dźwiękowej kawalkady z (nie)miłym dla ucha skrzekiem? Nie ma problemu. A możecie wolicie typowo death metalowe mięsiste walce? Służę uprzejmie. A wszystko podlane sosem z muzycznej mentalności lat dziewięćdziesiątych. Przysłowiowy ogień z dupy. Zresztą Autumnal Reaper może sobie pozwolić na takie granie. Po Istnieje od 1991 roku i zasadniczo nic większego nie osiągnął. To nie zarzut, to raczej wytłumaczenie tego,  że nic nie muszą, tylko mogą. A to tak bywa, że jak się robi coś z serca, to potem kopie to innym krocza (wybaczcie tę niemal fizjologiczną myśl). Może nieco na koniec czepię się brzmienia, które w niektórych miejscach jest za lekkie i przez to pewne partie materiału tracą na sile.

I to tyle w temacie zgnuśniałego recenzenta. Nie zamierzam schować w kąt swojego marudzenia nad kondycją muzyki, ale cieszę się, że czasem zespoły pokazują, że można obracać się w ogranych patentach, a jednak robić to z dużą dozą świeżości.

Ocena: 8/10

Tracklist:

01. Full Moon ExScythement
02. Flag Of United Despair
03. Requiem
04. Chambers Of Infinite Madness
05. Realms Of Gold, Inhabitants Of Greed
06. Guilty Of Divinity
07. Rise Of The Raging Death
08. Ex Mortis
09. The Bodiless
Ef
4582 tekstów

Cyniczny i złośliwy chuj. Od zawsze.

Skomentuj