Wydawca: Agonia Records
Któż nie słyszał o Urgehal? No właśnie, mało kto. A któż słyszał o Angst Skvadron? A szkoda, ale możecie to zmienić za sprawą Agonia Records, nakładem której ukazał się właśnie debiutancki album Norwegów.
Czemu zacząłem od pytania o Urgehal skoro mowa w tej recenzji o Angst Skvadron? A no bo obie te kapele łączy osoba Nefasa. Gwoli ścisłości na „Flukt” udziela się również L.F.F. z Endezzma. Ale muzyka Angst Skvadron różni się od nich w sposób diametralny. W mordę, bo te dźwięki z „Flukt” to normalnie kosmos jakiś, hehe. Ok – z założenia jest to black metal, o mocno awangardowym obliczu i post-blackowym posmaku. Koncept płyty w ogóle dotyczy Obcych. Tak, tych z wszechświata, odległych galaktyk i tak dalej. Dosyć niezwykłe jak na black metal, co? Ano niezwykłe. Ale świetnie współgra z muzyką. We wkładce napisano, iż głównymi wpływami na tym albumie były takie kapele, jak Voivod, Queens Of The Stone Age, Ved Buens Ende, czy mniej typowi przedstawiciele świata muzycznego (w odniesieniu do metalu oczywiście), jak Bjork czy Yes. I powiem Wam, że jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało, to te echa w jakiś tam sposób słychać. A „Flukt” ma rzeczywiście taką kosmiczną atmosferę, która spowija black metalowe riffy. Tempa mamy tu różne (kwadratowe i podłużne, chciałoby się rzec). Wolne, jak „Beyond Andromeda”, gdzie powoli odgrywane riffy wywołują gęsią skórkę, a Nefas wspomagany jest wokalnie przez jakąś damę. Mamy też szybsze kawałki, jak „The Astroid Haemorhoids And The Drunken Sailor”, gdzie rytmika utworu oraz zastosowanie syntezatora kojarzy mi się z takimi starymi amerykańskimi serialami science-fiction z lat 50 i 60. Żeby nie było niedomówień, że Angst Skvadron to jakaś dziwaczna mieszanka – to cały czas black metal, lecz z naprawdę odjechaną (ale powiedziałem, tak młodzieżowo, hehe) atmosferą, generowaną przez partie klawiszy. Płyta ma świetne brzmienie, bardzo chłodne i kliniczne. Zajebiście się też tego słucha w nocy, aż człowiek łypie okiem, czy z mgły nie wyjawią się małe zielone ludziki, bo na razie to same białe myszki po pokoju biegają. Ale i Nefas robił ten album po jakichś dropsach podobno, więc co mi tam…
Cholera, mocny ten debiut. Nie każdemu pewnie „Flukt” przypadnie do gustu, bo i o lasach tu nie śpiewają ni żadnych diabłach. Cóż, trudno, w każdym razie mam nadzieję, że mój opis (może niezbyt dokładny, ale intencje miałem dobre) muzyki Angst Skvadron zachęci Was do sięgnięcia po ich album, bo myślę, że nie będziecie zawiedzeni.
Ocena: 8,5/10
Tracklist:
1. | U.F.O. (Intro) | ||
2. | Silent Light, Alien Night | ||
3. | A Song to the Sky | ||
4. | Negativitetens Kveletak | ||
5. | The Astroid Haemorhoids and the Drunken Sailor | ||
6. | Slaves of Mental Distortion | ||
7. | Beyond Andromeda | ||
8. | Satan (Outro) |