Skip to main content

 

Horda ta początkowo chciała pozostać w jak największych odmętach podziemia, ale tak potężne wiadro gruzu nie ma szans pozostać niezauważone. O tym, co słychać w obozie Upon the Altar opowiedział mi Thisworld Outof, którego możecie znać z Kultu Mogił. Zapraszam i polecam!

Wojtuś: Witam Pana serdecznie! Jak tam życie? Korona daje mocno w kość?

Thisworld Outof: Cześć! Zasadniczo nie odczuwam większych różnic między czasami prepandemicznymi a obecnymi. Może, dlatego że mieszkam w domu poza miastem, mam w pobliżu las, zalew a w domu sale prób. Poza początkowym czasem całkowitego lockdownu funkcjonujemy całkiem normalnie, robimy próby, piszemy muzykę, nagrywamy. Co prawda w ubiegłym roku udało nam się zagrać koncert (z KM) tylko dwa razy, ale to i tak chyba sporo. Zasadniczo nie narzekam. Normalnie sielanka.

T: Zacznijmy od standardowego pytanka. W której chorej główce zrodził się pomysł powołania do życia Upon The Altar?

T: Mniej więcej dwa lata temu, równocześnie oraz niezależnie od siebie w mojej i bTo. Od dawna ciągnęło mnie do perkusji i chciałem zrobić jakiś niewymagający i prosty projekt muzyczny, w którym moje umiejętności gry na tym instrumencie byłyby wystarczające. To idealnie wpasowało się w pomysł bTo, który pisał właśnie riffy z myślą o graniu wręcz prymitywnym, prostym, odwołującym się do pierwotnych instynktów. Minął jednak ponad rok, zanim zaczęliśmy wprowadzać plany w czyn. Przyczynił się do tego min COVID, bo nagle okazało się, że wszystko stanęło. Miałem wiec w końcu czas, aby zacząć coś w ogóle grać na garach.

W: Po ociekającym smołą promo, które zatrząsało naszym podwórkiem, pojawiła się zapowiedź pełniaka, który zaliczył lekkie opóźnienie. Co się stało się? Tłocznia dała ciała?

T: Właściwie świadomie przesunęliśmy premierę na 19 lutego. Zanim skończyliśmy nagrania, miksy, grafikę i layouty był już prawie październik i mogliśmy wypuścić płytę najwcześniej przed samą końcówką roku. A nie chcieliśmy. Dlatego postanowiliśmy chwile poczekać.

W: W jednym z wywiadów wspominałeś, że zawsze dajesz z siebie maksimum podczas nagrywek. Obstawiam, że tutaj było podobnie? Jak przebiegał cały proces kompozycyjny?

T: Oczywiście, zawsze jest na maksa. A tym razem było nawet trudniej i więcej, bo tym razem debiutowałem jako „perkusista”. bTo wysyłał mi praktycznie gotowe utwory, piloty gitar z klikiem a ja do tego wymyślałem partie perkusji, a potem następował żmudny proces ćwiczenia, abym był w stanie zagrać, to co wymyśliłem. Następnie rejestrowałem perkusje w moim domowym „studio”. Kolejne etapy były już standardowe: wgrywanie gitar, basu, wokali, miksy. To wszystko też zrobiliśmy sami, u mnie, starymi, prostymi metodami.

W: Na pełniaku trudno doszukiwać się wirtuozerii, chwytających za serduszko solówek, czy czystego brzmienia. Prawdziwe wiadro gruzu dla wybranych! Chyba nie jest Wam po drodze z trendami i upiększaniem wszystkiego na siłę?

T: Nie wiem, jakie są trendy. My chcieliśmy wrócić do korzeni, poczuć trochę ten klimat, gdy zaczynaliśmy swoją przygodę z graniem. Może jesteśmy już starymi prykami i staliśmy się sentymentalni. Z drugiej strony wszystko wychodziło bardzo naturalnie, niczego na siłę nie staraliśmy się ubrzydzać. Ekstremum i gruz nie były celem.

W: Do czego tak dokładnie odwołuje się tytuł debiutu? „Absid Ab Ordine Luminis” w dosłownym tłumaczeniu z łaciny na polski oznacza to „Z Zakonu Światła absyda”. Wątpię, żebyście chcieli rzucić trochę światełka do kościółka.

T: No cóż, oczywiście do tytułu wkradł się błąd, powinno być „absit”. Muszę się przyznać, że to moja wina. Ja wymyśliłem ten tytuł. Przez nieuwagę wysłałem do bTo „absid” zamiast „absit” i tak już zostało. Ta sama sytuacja dotyczy się „Wolfs of Napalm”

W: Pomimo, że niektórzy będą krwawić z uszu podczas odsłuchu Waszego albumu to gdzie nie patrzeć odbiór jest bardzo dobry. Jaki w ogóle macie cel, jeśli chodzi o działalność zespołu?

T: Tak, jak na zespół znikąd to odbiór jest znakomity. Trochę nas to zaskoczyło. Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że w ogóle będą jakieś wywiady. A o płycie to już w ogóle nawet nie marzyłem. Mieliśmy publikować swoje wynurzenia na bandcampie i być podziemiem, podziemia. Nagle dzięki Morgulowi z Putrid Cult staliśmy się poważnym zespołem. Na pewno będziemy chcieli zmierzyć się z odegraniem tego materiału na koncertach. Będą też prawdopodobnie kolejne płyty.

W: A no właśnie, jak rozpoczęła się Wasza współpraca z Putrid?

T: Jak to często bywa, przez przypadek. Jesusatan usłyszał nasze demo i bardzo mu się spodobało. Podesłał je do odsłuchu Morgulowi, któremu też podszedł ten materiał. I tak od słowa do słowa nawiązaliśmy kontakt i współpracę, która układa się naprawdę wyśmienicie. Morgul bardzo przykłada się do promocji płyty. A jego merch jest gwarantem jakości. Mamy nadzieję, że nasza współpraca nie zakończy się na tym wydawnictwie.

W: Co Cię wkurwia w dzisiejszej scenie metalowej?

T: Osobiście skupiam się bardziej na swoich zajęciach niż na śledzeniu „sceny”. Nie udzielam się na forach, grupach nawet nie mam fb. Zwyczajnie szkoda mi na to czasu. Mogę więc odpowiedzieć, że nic mnie nie wkurwia, ale może jestem nieświadomy.

W: Z notki reklamującej wynika, że Wasze wyziewy są szczególnie polecane maniakom Vassafor, Teitanblood oraz Morbosidad. Sami jesteście fanami tych hord? Jak bardzo były dla Was inspirujące?

T: Jeśli chodzi o riffy, to trzeba by spytać bTo, chociaż ja tam słyszę starsze klasyki. Sam raczej szczątkowo znam tę nową falę „gruzowatego metalu”. Słucham i inspiruje się starymi zespołami, klasyka z lat 80-tych i 90-tych. Te nazwy to raczej takie reklamowe hasła-klucze, które mają poinformować potencjalnego słuchacza, czego może się spodziewać.

W: Stanowicie trio, planujecie w przyszłości uzupełnić skład o dodatkowego muzyka, czy jest dobrze tak jak jest?

T: Jeśli chodzi o proces twórczy, to skład jest optymalny. Każdy ma swój zakres obowiązków i działamy jak dobrze naoliwiona maszyna. Tu raczej nic się nie zmieni. Natomiast są plany uzupełnienia składu o drugą gitarę na koncerty, jest już nawet jeden chętny i jeśli dojdzie do koncertów,  to zapewne skorzystamy z jego usług.

W: Czyli są plany, aby rozłupać kilka czaszek na żywo?

T: Tak, bardzo byśmy chcieli. Muzyka jest dosyć energetyczna i powinna się nieźle sprawdzić na koncertach. Byle tylko ten syf się skończył i wszystko ruszyło.

W: To teraz lekka zmiana tematu. Co słychać w obozie Kultu Mogił? Dłubiecie nad czymś nowym?

T: Działamy jak to my w swoim niespiesznym tempie. W lecie zagraliśmy z Martwa Aura, Brudnym Skurwielem i Old Skull w Krakowie oraz na Black Plague w Katowicach. Od jakiegoś czasu powstają nowe riffy. Nowa płyta zaczyna przybierać realne kształty. Mam nadzieję, że uda nam się ją skończyć w tym roku i nagrać na początku przyszłego.

W: Ostatni album Kultu Mogił „Torn Away the Remains of Dasein” odowłuje się (szczególnie w kawałku „Torment of Dasein”) do filozofi Heideggera a dokładniej do stwierdzenia, że powołaniem człowieka jest rozumienie swojego bycia. Nie uważasz, że przez chrześcijaństwo ludzie mają problem ze zrozumieniem własnego bytu?

T: Ludzie w ogóle mają problem ze zrozumieniem czegokolwiek. Żyjemy w swoich bańkach informacyjnych. Ślizgamy się tylko po powierzchni, brak nam chęci i motywacji, aby się wysilić ponadto co konieczne. Nie zawężałbym tego tylko do chrześcijaństwa.

W: „Torn..” było wspomiane przez wiele osób, jako jeden z najlepszych albumów 2020 roku. Jesteście zadowoleni z takiego obrotu sytuacji?

T: Nie jestem zwolennikiem zestawień i top tenów ale oczywiście to miłe gdy widzisz swoją płytę w takim podsumowaniu haha.

W: W obu hordach niejako poruszacie tematykę śmierci. Uważasz, że powinniśmy mieć się na baczności, bo nie znamy dnia i godziny?

T: Nie uważam. Każdy niech robi, co chce. Dla mnie to jak oglądanie horrorów. Oswajanie się w kontrolowanych warunkach. Nasza kultura, ze swoim kultem młodości nie znosi tematu śmierci, starości, chorób itp. W innych kulturach śmierć ma swoje poczesne miejsce i jest normalną częścią życia. W naszej też powinno się to zmienić.

W: Kult posiada własną niebieską skrzynkę. Upon the Altar chyba bardziej niechętnie zerka w stronę tego portalu? Uważasz, że social media bardziej szkodzą, czy pomagają?

T: Początkowo w Kulcie Mogił też nie mieliśmy własnego fb, ale w pewnej chwili stwierdziliśmy, że będzie to pomocne przy promocji naszych wydawnictw i to też ważne – wzmacnianiem zasięgów i wsparciem dla promotorów zapraszających nas na koncerty. Social media oczywiście pomagają, czy to fb, czy bandcamp – dzięki nim odezwało się do nas wielu ludzi z zagranicy, chcących kupić płyty czy merch. Mamy taką zasadę, że nie przesadzamy z ilością postów. Jak mamy coś istotnego do przekazania to umieszczamy to – bez poczucia przesytu.

18 Gdzie w Polsce można znaleźć najlepsze mogiły?

T: Z moich informacji wynika że w Gruzji.

W: To by było na tyle. Ostatnie słowo należy do Ciebie!

Dzięki za wywiad! MO NUUKES!

Wojtuś
346 tekstów

No cześć!