Wydawca: Putrid Cult
W kwietniu zeszłego roku Upon The Altar zaatakowało niespodzianie swoim promo. A była to jedna z tych promówek, które pokochasz bądź znienawidzisz. Mnie oczywiście temat siadł od razu i wyczekiwałem długie miesiące na debiutancki długograj.
Po paru miesiącach i mniejszych zawirowaniach wreszcie pojawiło się bękart zatytułowany „Absid Ab Ordine Luminis„. Warto było czekać? Jak nie, jak tak!
A co właściwie tarnowska ekipa pogrywa, zapytacie. A ino chłostający dupsko blackened death metal. Czyli spodziewajcie się wywrotki pełnej gruzu, spycharki zgarniającej cielska i gówna w betoniarce. Upon The Altar nie sili się na wirtuozerię, a raczej proste chamskie przepełnione smołą i siarką riffy i zwiastujący nuklearną zagładę wokal. A! Perkusja z chęcią też zwali Ci się na łeb. Tylko tyle. I aż tyle.
Więcej nie muszę nic dodawać, bo jeśli po przeczytaniu tych kilku zdań nie zainteresowałeś się tym tworem, to raczej odbijesz się od tego albumu jak od starej baby, która wpierdala się w kolejkę w biedrze. A i z rodziną raczej do kotleta tego nie posłuchasz, chyba że obiad zostanie poprzedzony mordobiciem.
Krążek piękny w swojej prostocie.
Ocena: 7/10
Tracklista:
1. Crown of Weakness
2. Wolfs of Napalm
3. Expire
4. Mortuus Est Rex
5. Blasphemare Absens Fides
6. Absid ab Ordine Luminis
7. Hapax Legamenon