Skip to main content

Wydawca: Werewolf Records

Ponoć sporo osób czekało na debiutancki krążek The True Werwolf. I zanim go nie usłyszałem to powiem, że nie liczyłem się do tego grona. Ale jak już go poznałem to wiem jedno – będę w gronie osób, które czekają na ich kolejny materiał.

Gdzieś tam wcześniej mi ta kapela chyba śmignęła, ale nie jestem pewien do końca. Może dlatego „Devil Crisis” odsłuchałem raczej na zasadzie „a sprawdźmy”. I zażarło! Może dlatego, że pierwsze skojarzenie poleciało w stronę Sacrilegium i ich „Wichru”, który to album uwielbiam. I uważam, że to będzie najlepsze porównanie na ten moment, jaka muzyka znajduje się na debiucie tego fińskiego one man bandu. Zimna, szybka, surowa i głęboko zakorzeniona w latach dziewięćdziesiątych. I nie brzmi, tak po prawdzie, jak typowa produkcja z Finlandii, nie jest aż tak brudna i chropowata. Nie, na swój sposób to ta muzyka jest melodyjna… Oczywiście, podkreślam – na swój sposób. Słucham sobie jednak takiego „Spellbound” czy „0373” (tego to już zwłaszcza!) i melodie z nich tłuką mi się po głowie niczym żyd po pustym sklepie jeszcze długo długo. Bardzo mi przypadła ta płyta do gustu, choć na pewno znajdą się malkontenci co powiedzą, że to już było. Ano było, ale niech i będzie, bo The True Werwolf nagrało znakomity krążek. Bardzo zwarty i homogeniczny, może poza jednym numerem, „Magick Fire”, który jest bardziej w stylu pierwszej fali black metalu, a szczególnie słychać tu inspiracje Bathory. Może to miał być taki hołd? Nie wiem, ważne, że też nieźle wyszedł. Jak i cała płyta.

Szukajcie tego krążka gdzie się da, jest tu na czym ucho zawiesić. A przede wszystkim czuć w muzyce The True Werwolf szczerość, a to zawsze w cenie. Kończę wypociny i śpiewam wraz z Werwolfem, że „The work of father crushed by the fireeeeeeee!!!”…

Ocena: 9/10

Tracklist:

1. My Journeys Under the Battlemoon
2. Thy Deviant
3. Spellbound
4. Chi No Namida
5. 0373
6. The Witch of My Heart
7. Magick Fire
Oracle
17332 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj