Wydawca: Bestaial Invasion Records
EPka, która trwa dwadzieścia jeden minut i trzydzieści siedem sekund nie może być kiepska. Szczególnie jeśli nagrano ją jedenaście lat temu, długo przed ogólnospołecznym ruchem szkalowania Wojtyły, Obrońcy Pedofilów.
I nie wiem czy Dominik, który zna moje upodobanie do szkalowania i obrażania papieża, właśnie z uwagi na ten fakt stwierdził że wznowi „Heavier Than Metal”, czy też dlatego że to po prostu fajny materiał. Oba powody uważam za słuszne. Kanadyjczycy ze Skull Fist wycinają melodyjny heavy / speed metal. Ponoć w pewnych kręgach uważany za giejostwo i pozerstwo. Ale ja tam lubię, za nic biorę sobie narzekanie tego czy tamtego. Te numery wpadają w ucho, osobiście po pierwszym czy drugim odsłuchu już byłem skłonny nucić sobie refreny. Pewnie część z Was może wkurwiać wokal Zacha, no ale to jest specyfika heavy/speed metalu. Szczególnie, że ten w wykonaniu Skull Fist charakteryzuje się tym, że nie jest mega szybki, za to mocno melodyjny, a na pewno czerstwy niczym teleportowany z 1985 roku. Jedni usłyszą w nim Judas Priest, inni Scorpions, jeszcze inni Iron Maiden, a może ktoś nawet <tu wpisz dowolny klasyk z lat osiemdziesiątych ze wspomnianego gatunku>. Mamy więc piskliwe „Aaaaaa!!!”, mamy chórki, mamy gitarową galopadę, tandetną okładkę i co tam sobie jeszcze wymyślicie. To wszystko serwuje Wam Skull Fist na tej EPce. Jeśli tęsknicie za muzyką w tym stylu, wówczas „Heavier than Metal” powinno znaleźć się w Waszej kolekcji.
A że, jak już wspomniałem, ukazało się właśnie wznowienie, no to jest po temu doskonała okazja. Gdybym był starszy z piętnaście lat, zapewne już szukałbym swoich spodni ze spandexu. No false metal!
Tracklist:
1. | Sign of the Warrior | ||
2. | Heavier than Metal | ||
3. | Blackout | ||
4. | Ride the Beast | ||
5. | No False Metal |