Dzisiaj będzie krótko. Bo i nie za bardzo mam się nad czym rozwodzić. Wszystko jest tutaj jasne. Zespół z Finlandii, który gra sobie Black Metal, umiejscowiony w zamierzchłych latach dziewięćdziesiątych. Bez trąbek, klawiszy i innego turururu. Materiał, który dostałem, to tak naprawdę trzy demówki zebrane na jednym CD. Wydane w 2021, 22 i 23.
Na CD kolejność jest odwrócona. Skutkiem czego, możemy obserwować sergorp zespołu. Różnice dotyczą między innymi brzmienia. Ustalmy jednak: od początku do końca jest to stylizowane na pralkę, suszarkę i Kasprzaka. Tyle, że w przypadku materiałów z 2023, pierwsza z wymienionych ustawiona jest na bardziej ekonomiczny program. Jeśli rozumiecie co mam na myśli. Jest brudno, a gdybym miał ze 20 lat mniej, dodałbym: mrocznie. I to robota brzmienia.
To nie wszystkie różnice. Materiał zarejestrowany w 2023 jest szybszy. I nieco, nieco tylko mniej agresywny. Niezależnie, którą z obecnych tutaj demówek będziecie słychać, wszędzie jest prostacko i szczerze. Natomiast z pewną melodią. Koślawą (czasem aż budzi się bruksizm) i w okresie prenatalnym. Idealną do katowania i usuwania z ziemskiej rzeczywistości fanów Dream Theater. Bo ponoć jeszcze żyją.
Czy znajdą się zwolennicy takiego grania? Jasne. Czy będzie ich dużo? Nie wydaje mi się. Czy Panom z Saitma na tym zależy? Nie sądzę. Być może jednak wzbudzą zainteresowanie dużych stron na Fejsie, a te przypomną sobie, że „mordy – typy znam ich od 94, już wtedy mówiłem, że w 2024 wejdą na szczyt”, to zrobi się hajp. Taki tyci.
Prawie 43 minuty niczym nieskrępowanego radosnego machania łbem, darcia ryja, wygrażaniu ludzkości i lejącego się alkoholu. Mi pasuje.
Ocena: 7/10