Wydawca: Ossuary Records
To drugi z materiałów od tego wydawcy, który dane mi recenzować.Jest on nowy na polskim rynku (debiut zaliczył w 2020). Wolno mu więc błądzić. Z pierwszym krążkiem zapoznacie się tutaj. Czas w końcu – bo trochę mi się zeszło z tą płytą – na wrażenia z kontaktu z „Peccatum et Blasphemia”
Słucham sobie tej Kiry od miesiąca z okładem i od tego czasu nie mogę pozbyć się swojej pierwszej myśli, która brzmiała „Utwory bez historii, brzmienie do dupy”. Gdyby to ostatnie było lepsze, to mogłoby stworzyć wrażenie, że coś za tym dźwiękami się kryje. Coś więcej niż drugoligowiec z dolnej części tabeli. Lepsze brzmienie nadałoby tym utworom im jakiejś mocy. Czegokolwiek. Szczerze powiedziawszy nie rozumiem zachwytów nad tym materiałem. „Przyśpieszenia są bardzo szaleńcze, sadystyczne”, „Cały materiał śmierdzi siarką, a srebrny krążek wirując rozgrzewa się do czerwoności.”. Że pozwolę sobie tylko na przytoczenie jednej recenzji. Chuja tam jest to szaleńcze, sadystyczne, czy śmierdzące siarką. Wali tutaj co najwyżej nudą. Niezależnie od tego czy ten blackened death galopuje, czy pojawia się doniosły stęp (czytać: zwalniamy i próbujemy bardziej epic) efekt jest taki sam.
W ogóle pierwsze przesłuchanie jakie odbyłem z Kirą (jeszcze bez sprawdzenia kto zacz) pozostawiło wrażenie obcowania z młodym, przeciętnym zespołem. Lektura składu zmieniła jedynie to, że mamy do czynienia ze starszakami. Panowie znani między innymi z takich projektów jak Nomad, Abused Majesty i Repossesion. Czyli ustalmy sobie jedno. Wiadomo, że nie ma co mieć wygórowanych oczekiwań. W zasadzie to żadnych, mając w pamięci wyżej wymienione kapele.
Czy jest aż tak źle? Jest nijako. I to jest mój podstawowy zarzut do tego materiału. Gdzieś tam się pojawiają jakieś momenty, które można uznać za ciekawe, ale giną one w mroku przeciętności zespołu. Może gdyby ta płyta ukazała się zanim dostaliśmy w zasadzie nieograniczony dostęp do muzyki, miałaby jakąś siłę przebicia. Ale nie dzisiaj. Jakie kurwa Blasphemy? Bluźnierstwa w tym tyle, co pogardy do świata w Teletubisiach.
Ten materiał na pewno nie pojawi się w topkach 2020. Ba, nie znajdzie się nawet w zestawieniu średnich płyt z tego roku, które porzuciliście po jednym przesłuchaniu na rzecz randomowego materiału z bandcampa. No może ewentualnie uzyska jakąś pozycję w TOP10 Opoczno Music 2020.
To tyle ode mnie. Muzyka od fanów Kiry dla fanów Kiry. I nikogo więcej.
Ocena: 4/10
Tracklist:
01.Opening the Gates of Hell
02.Lucifer’s Herald
03.One Gram of Your Soul
04.Necroscience
05.Temple of Suffering
06.Lord of Hallucinations
07.In the Devil’s Embrace
08.The Fearful One
09.Weakness Isn’t Breathless
10.Silence Is Consent (Sodom cover)
