Skip to main content

Jako, że w kwestii pogańskich wierzeń jestem ignorantem, gdy napisał do mnie zespół Poroniec od razu pomyślałem, że będzie to jakiś grindowy wymiot. Zdziwienie moje było nieopisane, gdy włączyłem album, a tu black metal.

Ale wszystko wyjaśnił mi Wujek Dobra Rada Ef i od raz puzzle mi się ułożyły tak jak powinny. No to lecimy. Poroniec pochodzi z Krakowa, szczęśliwie do klamerek mu daleko. Nie orientuję się, kto personalnie za nim stoi, jednak kto by to nie był, odwalił na „Demo” sporo dobrej roboty. W tym kwadransie muzyki znajdziemy klasyczny black metal, wsparty bardziej awangardowo – poszukującą formą, zbliżoną do tego co słyszymy na niektórych krążkach Blus Aus Nord (mniej) czy Deathspell Omega (bardziej). Bardzo intensywny, bezpośredni materiał, który wpija się w słuchacza i przyznam, że nie daje mu wiele odetchnąć. Wydaje mi się też, że nierozerwalną częścią są tu nihilistyczne teksty, wyrzygiwywane na tyle czytelnym growlem, że nie trzeba ich szukać w booklecie. Daje nam to naprawdę porządny kawał black metalu. Przyznam, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.

Kwadrans muzyki, do którego podejrzewam, iż będę bardzo często powracał. Już od dawna nie kojarzę równie udanego debiutu młodej, nieznanej nikomu kapeli black metalowej. Miejcie na nich oko.

Ocena: 8/10

Tracklist:

1. Zaległości
2. Codzienności
3. Niedorzeczności
Oracle
17428 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj