Debiut Pleń na tyle mnie zaciekawił, że postanowiłem wziąć chłopaków na krótkie spytki. Jeśli chcecie się dowiedzieć co w robactwie piszczy, to zapraszam do wywiadu!
Wojtuś: Witam szanowny Pleń! Zacznijmy od pytania najważniejszego, które spędza sen z powiek wielu fanom rockowej nuty. Skąd wziął się pomysł na nazwę Waszej formacji? Spotkałem się z opiniami, że jest to po prostu NIEDOPUSZCZALNE by nazwać tak kapelę i że są to po prostu jakieś jajca. Osobiście nie rozumiem tego czepiania się, bo zjawisko to jest niesamowite i spotkanie takiego pociągu z robali na pewno niejednemu by utkwiło w pamięci na długie lata.
Pleń: Pomysł na nazwę przyszedł naturalnie. Podczas górskich wędrówek, które nie są nam obce, można natknąć się na to wyjątkowe i niewyjaśnione zjawisko, jakim jest pleń. To właśnie on stał się naszą główną inspiracją. Często rozmawiamy o tym, że nasze społeczeństwo zachowuję się jak pleń. Zbieranina larw, wędrująca w wybranym przez grupę kierunku, bez ochoty i siły na indywidualizm, którego obecnie brakuje. Opiniami się nie przejmujemy, wybraliśmy swój własny kierunek, którego będziemy się trzymać czy to się komuś podoba, czy nie.
W: Wasze początki datowane są na rok 2020, czyli kiedy COVID grasował w pełni, a ludzie za nie przestrzeganie obostrzeń byli zamykani za karę w kopalniach. Jaka była geneza Plenia? (dziwnie się to odmienia przez przypadki hah) Szukaliście odskoczni od covidowej codzienności, czy może to wszystko kłamstwa i tak naprawdę istniejecie od 2023 roku?
Pleń: COVID nie miał tu żadnego znaczenia. Zbieżność wybuchu pandemii i powstania naszego zespołu jest całkiem przypadkowa. Możemy za to powiedzieć, że covid na samym początku tworzenia zespołu poddał nas wymagającej próbie, jeden z nas przyszedł na próbę i zaraził całą resztę, co wstrzymało pracę na ponad miesiąc. Do dzisiaj nikt się nie przyznał, heh.
W: Wasz debiut nazwaliście „Przechrzta”. Słowo to już dawno wypadło z obiegu i oznaczało osobę, która przeszła na katolicyzm. Jednak chyba nie za bardzo wam po drodze, by nawracać ludzi. Bardziej obstawiam, że poprzez ten album chcecie ukazać takich ludzi, jako głupców, którzy zbłądzili, ponieważ zaczęli poszukiwać sensu życia w religii.
Pleń: „Przechrzta” Oznacza w głównej mierze zmianę wiary, w tym przypadku na pewno nie na katolicyzm. Nie nam oceniać czy nadanie sensu życiu dzięki wierze jest dobre, czy złe… Faktem jest, iż nie akceptujemy obłudy i obrzydliwej próżności, jaką spotykamy w codziennym życiu ze strony najpopularniejszej religii w naszym kraju. Znamy wielu ludzi innych religii i ateistów, którzy mają w sobie nieporównywalnie większe pokłady empatii niż faceci w czerni czy kobiety w niekoniecznie wojskowych beretach. Lubimy zadawać ludziom pytania, czy aby wszystko, w co wierzą jest słuszne i prawe tak jak wmawia im to ich wiara.
W: Jednak nie powiedziałbym, że jesteście zespołem, który jest głównie nastawiony na opluwanie wszystkiego, co święte. Wszystkie te przytyki są dość subtelne i wyśpiewane w dość poetycki sposób. A sama tematyka, gdy już wejdziemy głębiej w ten album, przechodzi z bardziej „obrazoburczych tematów” na procesy gnilne i ukazanie, że jacykolwiek byśmy nie byli to i tak wszyscy wylądujemy w dole z wapnem. Było dłubane przy warstwie tekstowej, co?
Pleń: Staramy się przekazać najbardziej realistyczny stan rzeczy, bez wyolbrzymiania i bez karykaturowania rzeczywistości. Otaczający nas świat jest na tyle inspirujący i obrzydliwy, że nie widzimy potrzeby, aby cokolwiek przerysowywać. Nie chcemy podać wszystkiego wprost na tacy, im bardziej zagłębisz się w naszą twórczość, tym więcej dostrzeżesz.
W: Użyliście zresztą w utworach fragmentów wierszy. „W południe” Bolesława Leśmiana i „Padlinę” Charlesa Baudelaira. Tego drugiego Pana nie kojarzę, ale Leśmian to klasyka znana wielu Polakom. I kto to wiedział, że polubi się z black metalem? Gdyby Pan Bolesław żył, to grałby czarną muzę?
Pleń: Ciężko stwierdzić czy Pan Bolesław grałby Black Metal. Black metal to muzyka, która w żaden sposób nie ogranicza artysty, i to właśnie jest w tym gatunku piękne.
W: Dużo osób zrównuje was ze starą Furią. Przypadek?
Pleń: Furię lubimy, aczkolwiek inspiracje czerpiemy zewsząd. Więc bardziej przypadek niż zabieg celowy. Ilu ludzi tyle porównań, jesteśmy do tego neutralnie nastawieni.
W: Czy istnieją pewne miejsca lub otoczenie, które stanowią dla was szczególne źródło inspiracji przy tworzeniu?
Pleń: Każdy z nas ma jakieś swoje specjalne miejsce. Góry, brudne ulice, jeziora, patologie czy lasy. Każdy z członków naszego zespołu jest inny i każdy w czymś innym znajduję inspirację i piękno.
W: Czyli po górach chodzić lubicie? Które są wasze ulubione? I gdzie znaleźć najładniejszy pleń?
Pleń: Lubimy, są u nas osoby lubujące się w górskich wędrówkach. Perkusista / P.R zwiedził nie tylko Polskie góry. Zaczął od Pienin i jak mówi, tam zostawił serce. Tatry Wysokie oraz Alpy Bawarskie są wyjątkowe. Uważa, że najładniejszy Pleń to pewnie w Beskidach.
Gitarzysta / G.S Tatr nie przestanie podziwiać nigdy choćby i był w nich i 1000 razy, ale iw Karkonosze i Bieszczady, a także leżące bliżej nas Beskidy wyjść również bardzo lubi.
W: Udało się Wam w każdym z numerów zawrzeć wiele różnych kompozycji i pomimo tego dość sporego nagromadzenia różnych riffów i zmian tempa to całość nie rozjeżdża się i nie powoduje choroby lokomocyjnej. Jaki jest złoty środek, by połączyć to w logiczną całość?
Pleń: Złotego środka nie ma. Staraliśmy się, aby nasze partie były minimalistyczne, bez popisów. Słuchaliśmy i analizowaliśmy, każdy miał własną wizję na utwór, dzięki czemu całość ciągle ewoluowała i otrzymała właśnie taką formę końcową.
W: Podobno, żeby wjechać do Sosnowca trzeba mieć paszport. A z ludźmi z Katowic toczycie wojny gangów. Jak to z Wami jest? Przymykacie oko, gdy ktoś toczy bekę z waszej mieściny, czy może jest to powód do dumy? Podobno nieważne jak mówią, ważne, żeby mówili…
Pleń: Nasz skład liczy pięć osób, nie wszyscy są z Sosnowca i nie wszyscy tutaj również pracują. Nie przywiązujemy uwagi do żartów, ani też się nie oburzamy. Jest to nam obojętne.
W: Taka ciekawostka. Z tego co się doliczyłem, to ponad 40 kapel pochodzi/pochodziło z tego wspaniałego miasta. Sporo, jesteście w stanie coś polecić?
Pleń: Rzeczywiście sporo. Ostatnio zwróciło naszą uwagę Grief Circle, którzy swoim depresyjnym ciężarem zatopiliby nie jeden okręt.
W: Merch jest, płytki są, na portalach streamingowych jesteście. Kwestią czasu będą występy na żywo?
Pleń: Tak, planujemy występy na żywo. Kilka eventów jest już na etapie ustalania szczegółów, dlatego bądźcie czujni i śledźcie nasze media. Nie chcemy się ograniczać jedynie do działalności internetowej.
W: Wróćmy jeszcze na chwilę do „Przechrzty”. Otwieracz stworzył Wam Neithan. O jezu o kurwa… Co to się tam stanęło. Wy mu kazaliście coś takiego stworzyć, czy była to całkowicie jego inicjatywa? Trochę taki vibe Furii hahah, ale czapki z głów!
Pleń: Trzeba powiedzieć, że Neithan nie stworzył jedynie podkładu do „Zarzewia”, ale również ambienty na końcu niektórych utworów. Docelowo, tam miał być inny podkład, ale to, co zaproponował Michał, spodobało się nam na tyle, że nawet nie było dyskusji. Trzeba wspomnieć, że nasza współpraca trwa, dlatego w przyszłości pewnie nie raz Neithan będzie maczał palce w twórczości Pleń. Zachęcamy również do zapoznania się z jego projektami – WHALESONG oraz LUGOLA. Z czystym sumieniem polecamy każdemu.
W: Ogólnie mastering stoi na najwyższym poziomie. Bardzo mi się podoba to, że wokale, pomimo że są szorstkie i w niektórych momentach ulewa się sporo żółci, to są na tyle wyraźne, że idzie usłyszeć każde najdrobniejsze słówko.
Pleń: Od początku założeniem Pleń było to, aby wokal był szorstki, obrzydliwy, ale zarazem wyraźny i zrozumiały. Chcieliśmy, żeby słuchacz był w stanie usłyszeć i zrozumieć słowa bez patrzenia do tekstów. Za mastering odpowiada również Michał ‘Neithan’ Kiełbasa, całość była realizowana w jego studio. Od nagrania instrumentów, wokalu i ambientów do wydania gotowego materiału. Przekazywaliśmy na bieżąco, co dokładnie chcemy osiągnąć i jak widać – udało się.
W: To Eryk z Old Temple odnalazł Was, czy wy jego? Długo Wam zajęło znalezienie odpowiedniego wydawcy?
Pleń: Przy okazji nagrywania materiału Michał wspomniał o Eryku. Postanowiliśmy podesłać mu materiał, zapytać się o wydawnictwo i rozpoczęcie współpracy. Wiedzieliśmy, że Old Temple nie przyjmuje byle kogo, ale próbować trzeba. Materiał się spodobał, Eryk dostrzegł potencjał i się dogadaliśmy.
W: Na koniec polecimy oczywiście sztampą. Co przyniesie w niedalekiej przyszłości Pleń?
Pleń: Na pewno występy na żywo, o reszcie się dowiecie już wkrótce.
W: I to by było na tyle. Dzięki za odpowiedzi i standardowo – ostatnie słowo należy do Was!
Pleń: Dziękujemy za wywiad
Jeśli chcecie sprawdzić co w Pleniu piszczy wystarczy kliknąć tutaj