Skip to main content

Oracle: Witajcie! No cóż, Of Darkness jest na scenie niemal dwadzieścia lat, ale szczerze mówiąc, myślę, że niewielu ludzi słyszało o waszej kapeli. Myślicie, że „Missa Tridentina” zmieni tę sytuację na lepsze?

Javi: Cześć Jakub. Nie jestem pewien co do tego. W końcu tego rodzaju muzyka nie jest przeznaczona dla mas, to jest Podziemie Podziemia, jeśli wiesz, co mam na myśli. „Missa Tridentina” została wydana przez Personal Records z Meksyku (na CD) i zostanie wydana w przyszłym roku przez amerykański Sentient Ruin Laboratories na winylu, więc myślę, że to da albumowi międzynarodową projekcję, czego nie było w przypadku naszych poprzednich wydań z mniejszymi hiszpańskimi wytwórniami.

Jakub: Of Darkness to zespół nie w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, jeśli dobrze rozumiem. Jesteście aktywni tylko od czasu do czasu, wydajecie nowe rzeczy i znów przechodzicie w stan hibernacji. To wasz sposób działania, rozumiem, ale czy Of Darkness jest dla was mniej ważne niż wasze inne zespoły?

Javi: Tak, nie spotykamy się na próbach ani nie piszemy razem muzyki tak, jak robią to tradycyjne zespoły. To projekt studyjny w 100%, więc możemy go aktywować, kiedy tylko chcemy, nawet jeśli mieszkamy 400 km od siebie. W naszym głównym zespole, Graveyard, działa nieprzerwanie od 2007 roku, więc było bardzo mało miejsca dla Of Darkness. Poza tym mieliśmy również inne różne projekty. Ostatnio zrezygnowałem ze wszystkich zespołów, w których grałem, a Graveyard jest obecnie w nieokreślonym okresie przerwy, więc jestem pewien, że pojawi się więcej materiału Of Darkness w najbliższych latach. Jesteśmy naprawdę podekscytowani perspektywą nagrania kolejnego albumu, gdy presja związana z koniecznością znalezienia czasu na Graveyard/Balmog/Körgull The Exterminator zniknie.

Oracle: Wasza muzyka jest doskonałym przykładem funeral doom metalu. Wolne, ponure i cholernie długie kompozycje, zwłaszcza w waszych wczesnych latach, z utworami trwającymi godzinę. Dla mnie jest to równie ekstremalne, jak te wszystkie black/death metalowe zespoły w stylu Blasphemy, ale w odwrotny sposób. Uważasz Of Darkness za jeden z najbardziej ekstremalnych zespołów ogólnie?

Javi: Nie jestem pewien, jeśli chodzi o to, bo szczerze mówiąc, nie słucham już ekstremalnej muzyki oprócz klasycznych albumów z lat 80. i 90. Ludzie zwykli nas klasyfikować jako Funeral Doom Metal, i tak, może to, co robimy, jest tego rodzaju muzyką, ale mogę ci powiedzieć, że nie słuchałem żadnego z Funeral Doom Metalowych zespołów z okresu po 2000 roku. Znam je z nazwy, oczywiście (dzieliśmy scenę z wieloma z nich z Graveyard), ale to nie jest muzyka, której lubię słuchać w domu czy w samochodzie. Uwielbiam robić tego rodzaju eksperymenty studyjne, próbując stworzyć najbardziej popieprzone i przytłaczające dźwięki, jakie sobie można wyobrazić, ale moje podejście jest bardziej jak ścieżka dźwiękowa do filmu grozy niż zwykłego zespołu metalowego, jeśli wiesz, co mam na myśli. Krótko mówiąc, KOCHAM nagrywać albumy Of Darkness, ale jestem pewien, że nigdy nie posłuchałbym albumu tego typu innego zespołu.

Oracle: Na pewno jesteście jednymi z najbardziej mrocznych zespołów, jakie kiedykolwiek słyszałem. Atmosfera, którą stworzyliście swoją muzyką, jest naprawdę fascynująca. Śmierć jest wszędzie i przyjmuje różne formy. Teraz pytanie tradycyjne dla zespołów, które zajmują się takimi tematami – co dla Was oznacza śmierć?

Julkarn: Cóż, śmierć to przeciwieństwo życia, a my, jako istoty żyjące, które pragną przetrwać za wszelką cenę, uważamy, że jest to najważniejsza rzecz, o której warto myśleć. Była podstawową podstawą większości ludzkich kultur, i oczywiście, to jest zupełnie logiczne. Śmierć jest początkiem i końcem, to wszystko, oprócz tego krótkiego przeżycia, które nazywamy życiem. I oczywiście śmierć jest za wszystkim, co robimy jako Of Darkness, ale także za wszystkim, co robimy czy myślimy jako ludzie. To jedyny czysto ludzki temat.

Oracle: Wasza muzyka jest opisana jako eksperyment w pewnym sensie. No cóż, kiedy słyszę, że jakiś album jest eksperymentalny, wyobrażam sobie mnóstwo dziwnych rzeczy, skomplikowanych, trudnych do odsłuchania. Słuchając Of Darkness, nie nazywałbym jej eksperymentalną, dlaczego miałbym? Dla mnie to funeral doom metal, ale zagrany w waszym stylu. Czy myślicie, że coś, co jest eksperymentem, nie może być eksperymentalne dla słuchacza?

Javi: Kiedy mówimy „eksperymentalne”, ma to znacznie więcej wspólnego z ogólnym podejściem do tworzenia muzyki niż ze stylem metalowym, który właściwie gramy. Mówię w końcu, Of Darkness to wszystko o perkusji, basie, gitarze, różnych podejściach wokalnych i tonach warstw na tym, nie ma tu eksperymentu. Kiedy mówię „eksperymentalne”, odnoszę się do sposobu, w jaki tworzymy albumy, może bardziej chodzi o improwizację niż o eksperyment. Wyjaśnię to w następnym pytaniu.

Jakub: Powiedzcie nam, jak dużo jest improwizacji w waszej muzyce, a ile zimnych, przemyślanych kompozycji? Jeśli zapytasz mnie, to najwięcej improwizacji jest w partach z klawiszami i syntezatorami, czy mam rację?

Javi: Zazwyczaj tworzymy szablony perkusyjne, takie jak 3 lub 4 podstawowe wzory perkusyjne, które ze sobą łączymy i zaczynamy improwizować riffy gitarowe nad tym, głównie te duże sekcje trwające 2 lub 3 minuty. To będzie tło, na którym położymy wszystkie ozdoby, warstwy, aranżacje i orkiestracje. Jeśli mógłbyś posłuchać muzyki Of Darkness bez wszystkich elementów niemetalowych (czyli tylko perkusja, gitara i bas), prawdopodobnie uznałbyś to za straszne, jak piekło. W rzeczywistości jest. Ciekawa staje się cała ta koncepcja, gdy położymy wszystkie te elementy i tekstury. Zawsze staram się dodać coś w każdej sekcji utworu, aby stało się trochę bardziej interesujące; nikt nie chce słuchać 5 minut nudnej i standardowej perkusji, podstawowych riffów gitarowych i przypadkowego growlu. Kiedy wszystko jest na swoim miejscu, przesłuchuję go jeszcze raz, aby zobaczyć, czy niektóre fragmenty wymagają więcej zdobień czy też działa to tak, jak jest. Potem Julkarn nagrywa wiele różnych linii wokalnych samodzielnie, które umieszczę tam, gdzie myślę, że utwór tego potrzebuje. Nie ma tutaj wielkiego sekretu, ale to zupełnie inne podejście niż zwykły sposób działania zespołów metalowych.

Oracle: Przez większość lat byliście duetem, więc przypuszczam, że chemia między wami dwoma naprawdę działa. Czy jest trudno znaleźć takie połączenie z inną osobą, aby tworzyć taką muzykę, jak w przypadku Of Darkness? Jak to się stało, że zdecydowaliście się założyć taką kapelę po wszystkim?

Javi: Znamy się od prawie 25 lat i wiemy, jak współpracować, on zna moje mocne i słabe strony, i odwrotnie. Jesteśmy bardzo łatwymi ludźmi, jeśli chodzi o tworzenie muzyki, nie ma tu wielkich ego. Nazwałbym to elastycznością. Obydwaj jesteśmy bardzo otwarci na cudze opinie i nie mamy nic przeciwko zmianie swojej opinii na podstawie czyjegoś wkładu. Oczywiście mam wizję dla muzyki Of Darkness, ale nie jestem dogmatykiem, nie mam nic przeciwko zmianie pewnych rzeczy, jeśli on tak sugeruje. Nikt nie jest tu szefem, wiesz, to nie jest cholerny Megadeth.

Tak to widzę, zespół to projekt grupowy i każdy ma prawo do wyrażenia swojego zdania. Myślę, że jestem bardziej „muzycznym” facetem, podczas gdy Julkarn jest bardziej osobą odpowiedzialną za koncepcję/temat/teksty/wizualizacje. Obydwaj dzielimy się swoimi opiniami we wszystkim, ale ostatecznie sądzę, że jestem bardziej decydentem, jeśli chodzi o muzykę, podczas gdy on mówi ostatnie słowo, jeśli chodzi o inne rzeczy (teksty, oprawa graficzna, koncepcja…). Ta formuła całkiem dobrze działa, dlaczego to zmieniać?

Oracle: W zeszłym roku pojawiła się nowa osoba, CG Santos, odpowiedzialna za klawisze i tak dalej – co skłoniło Cię do poszerzenia swojego składu? Muszę Ci teraz powiedzieć, że Twoja muzyka jest teraz nawet bardziej monumentalna i masywna niż wcześniej…

Javi: Zrobiłem większość orkiestracji, jeśli nie wszystkie. Ale po zakończeniu „Missa Tridentina” brakowało mi „czegoś”, więc zapytałem Carlosa (z Teitanblood i LDRTFS), czy mógłby nam pomóc w tworzeniu tekstur, dronów, efektów, warstw syntezatora… Jest mistrzem w tworzeniu szalonych i zjebanych dźwiękowych tekstur. Wysłał mi tonę materiału, z którego użyłem, nie pamiętam, może 75%? Coś w tym stylu…

Oracle: Wasz poprzedni album nosił tytuł „Tribute to Krzysztofa Pendereckiego – Passio Et Mors Domini Nostri Jesu Christi Secundum Lucam”. Co było takiego wyjątkowego w muzyce Pendereckiego, że zainspirowała Was do stworzenia takiego albumu? I czy uważasz go za rodzaj albumu z coverami, w pewien dziwny sposób? Większość fanów metalu prawdopodobnie nie znała innych kompozytorów klasycznych niż Wagner, przypuszczam…

Javi: Zawsze fascynowała mnie artystyczna reprezentacja religii w „ciemny” sposób, jeśli to ma sens. Ponieważ religia stanowi tak dużą i ważną część ludzkiego doświadczenia, istnieje oczywiście wiele różnych podejść do jej przedstawiania. Zawsze wracam do tych ciemniejszych metafor i obrazów, gdy reprezentuję zjawisko religijne, a oczywiście przenika to Of Darkness.

Oracle: Słyszę pewne związki między twoją muzyką a muzyką klasyczną – nawet jeśli twoje utwory są podzielone na ścieżki, nie ma między nimi przerw, lub są one ledwie słyszalne. Czy możesz wskazać inne związki?

Julkarn: Cóż, sposób, w jaki dodajemy warstwy muzyki na siebie, jest dość podobny do tego, jak działa orkiestra, używając różnych głosów różnych instrumentów, aby wypełnić przestrzeń dźwiękową różnymi wariacjami lub aspektami treści melodycznej i harmonicznej. Również sposób, w jaki używamy wszystkich tych różnych warstw do wyrażania nieco innych znaczeń ogólnego konceptu, jest bardzo bliski muzyce klasycznej w pewien sposób.

Oracle: Wiele tytułów „Of Darkness” jest napisanych po łacinie, podobnie jak słyszę teksty. Czy znasz łacinę biegle? Uważasz łacinę za język skradziony przez chrześcijan, podobnie jak wiele innych wierzeń, dat, zwyczajów itp.?

Julkarn: Uczyłem się łaciny w szkole średniej i na uniwersytecie, zawsze podobała mi się logiczna konsekwencja tego języka. Może być trudno się go nauczyć, ale raz nauczony, wszystko staje się zrozumiałe. Szczerze mówiąc, nie uważam, że łacina została skradziona przez chrześcijan. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że chrześcijaństwo jako zorganizowana religia zaczęło się w Rzymie, a łacina była językiem Rzymu, to w pewien sposób to ma sens…

„Oracle: Missa Tridentina” wydaje się być albumem, który porusza tematy religijne w pewien sposób, śmierć i eschatologię, ale przypuszczam, że nie jesteś człowiekiem religijnym? Czy zostałeś wychowany jako chrześcijanin? Jeśli tak, czy pamiętasz, kiedy zacząłeś podążać inną ścieżką?

Julkarn: Cóż, zarówno Javi, jak i ja wychowaliśmy się w kraju katolickim, ale nie jesteśmy religijni w żadnym stopniu, co nie oznacza, że nie uważamy religii za fascynujący temat, zwłaszcza jeśli, jak wspomniałem, obaj żyjemy w kraju, gdzie katolicyzm miał głęboki wpływ kulturowy. Ważne jest również podkreślenie, że treść liryczna w „Missa Tridentina” pochodzi prosto z oryginalnych łacińskich tekstów rytuału katolickiej mszy, nie zmieniliśmy ani jednej litery, po prostu przedstawiliśmy to pod innym światłem, podobnie jak Penderecki zrobił to z biblijnymi tekstami.

Oracle: W tym roku minęło (albo minie) 20 lat „Of Darkness”. Jak oceniasz sposób, w jaki przeszedłeś przez te dwie dekady jako muzyk i jako osoba?

Javi: Tak, to już jakieś 20 lat od czasu, gdy spotkaliśmy się w moim starym mieszkaniu, napiliśmy się jak diabli i nagraliśmy demko „Death”, które ukazało się w 2004 roku. Teraz, gdy o tym myślę, zrobiliśmy to w moim pokoju, gdy nadal mieszkałem z rodzicami, więc chyba zostało nagrane około 2001 lub może na początku 2002 roku. Nie jestem pewien, dlaczego nie wydaliśmy go do 2004 roku. Być może zajęło nam 2 lata, żeby sobie przypomnieć, że właściwie nagraliśmy to monstrum, aż pewnie znalazłem to na starym dysku twardym… Poza tym jesteśmy grubi, łysiejący i marudni, nie sądzę, że wiele się zmieniło przez ostatnie dwie dekady, szczerze mówiąc.

Oracle: Mówiąc o osobach… Personal Records to twoja nowa wytwórnia i jeszcze nie jest zbyt znana, ale ma w swoim składzie kilka interesujących rzeczy. Co skłoniło was do współpracy z tą wytwórnią z Meksyku?

Javi: Wytwórnią zarządza Jacobo Córdoba z Zombiefication i Majestic Downfall. Znam go od kilku lat z jego zespołu deathmetalowego (Zombiefication), o ile dobrze pamiętam, przysyłał mi egzemplarze promocyjne swoich zespołów, gdy prowadziłem moje fanzine „Hellspawn Mag” wiele lat temu. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, jak się skontaktowaliśmy w sprawie wydania „Of Darkness”, chyba napisałem coś na Facebooku o poszukiwaniu wytwórni, a on to przeczytał i tak tp poszło.

Oracle: Ostatnie pytanie jest dość łatwe – powiedz nam, co słuchaliście podczas odpowiadania na moje pytania?

Javi: Nic, absolutna cisza!

Oracle
17537 tekstów

Sarkazm mu ojcem, ironia matką i jak większość bękartów jest nielubiany. W życiu nie trzymał instrumentu w ręku, więc teraz wyżywa się na muzykach. W obiektywizm recenzencki wierzy w takim samym stopniu jak we wniebowstąpienie, świętych obcowanie i grzechów odpuszczenie.

Skomentuj