Wydawca: Mythrone Promotion / Defense Records
Kurwiszka, przyznam, że czekałem na ten krążek, bo Nuclear Holocaust lubię i poważam, podoba mi się ich podejście do życia i koncertowania. A ponadto po prostu potrafią w grajnda.
Dlatego „Book of Doom” kręci się u mnie bardzo często, odkąd zostałem obdarowany tym albumem. I co może Was zaskoczę, ale nie napiszę o nich nic odkrywczego. A jedynym novum będzie, że ten materiał przypadł mi do gustu najbardziej ze wszystkich ich dotychczasowych wydawnictw. Nie, żeby wcześniejsze były chujowe czy coś – po prostu jest najbardziej dojebany z nich wszystkich. A jako że nie słyszałem ich splitu z Expurgo to tak trochę jakby całość jest dla mnie nowa, Bo musicie wiedzieć, że połowa płyty to nowe kawałki, a połowa to właśnie materiał z wydanego w zeszłym roku splitu. Muzycznie się nie różnią, idzie to wyczuć jedynie po różnicy w brzmieniu. Poza nią – wpierdol czysty i soczysty. Przez dwadzieścia cztery minuty spadają na Was razy ciężkie niczym ręka ojca po wywiadówce i szybkie niczym wymówki Waszej żony na temat dlaczego dziś akurat nie. Wiadomo skąd czerpią wzorce, więc nie będę pisał po raz 2902893 nazw zaczynających się na „T”, „D”, „ND” i tak dalej i tak dalej. Piękna rzecz.
Nuclear Holocaust wie, jak sprawić, że mam zaciesz. Więc ja sobie jeszcze raz poczytam tę książeczkę a Wy czym prędzej na zakupy do Mythrone Promotion!
Ocena: 9/10